Sytuacja z Gdyni rozgrzała internautów do czerwoności. Kobieta jadąca samochodem potrąciła 81-latka, który jechał na hulajnodze. Do potrącenia doszło na przejściu dla pieszych, gdzie mężczyzna miał pierwszeństwo.
Internauci od razu zapytali – jakim cudem 81-latek poruszający się na hulajnodze miał pierwszeństwo na przejściu dla pieszych? Kilka osób dodało, że pewnie wjechał nie zważając na nic na przejście, a kobieta nie miała już szans na reakcję. Miała ona skręcać w lewo. Rzeczywiście nie mogła już nic zrobić?
Wiele powiedziałoby nam samo miejsce zdarzenia. Gdynia, ulica Benisławskiego, gdzie 41-latka skręcała w lewo. Jedno wiemy po szybkim sprawdzeniu w Google Maps – na tej ulicy przejścia dla pieszych nie mają pasu dla rowerzystów, tj. nie przebiega tamtędy ścieżka rowerowa. Hulajnogi, tak jak rowery, mogą się po nich poruszać i przez takie „przejście” mogą przejeżdżać.
Tu natomiast tych ścieżek rowerowych nie było, więc teoretycznie mężczyzna jechał po chodniku. To nie jest zabronione, bo teoretycznie hulajnogą po chodniku jechać można. Przepisy są w tej materii bardzo zagmatwane. A może inaczej – dokładnych przepisów wciąż nie ma. Ciężko jest stwierdzić kto może gdzie jeździć i na jakiej hulajnodze.
Wedle samej sprawy też mamy mało informacji. Nie wiemy czy 81-latek jechał hulajnogą elektryczną, czy zwykłą. Nie wiemy, czy przejeżdżał przez przejście, czy przechodził. Nie znamy wersji wydarzeń kobiety, nie wiemy które to było przejście i jaką miała widoczność. Czy mężczyzna był już na przejściu, kiedy kobieta skręcała, czy wjechał jej nagle pod koła? A jakie jest wasze zdanie?