Muszę wam przyznać, dawno nie widziałem tak bardzo dziwnego nagrania. Kierowca BMW robiący z siebie pośmiewisko tym pseudo driftem to nie wszystko. Warto się przyglądnąć – to była chyba jakaś kumulacja.
Czasem tak się dzieje, że nagle wszystko idzie nie tak. Widzieliśmy już kilka takich nagrań, w których chyba nadchodzi jakaś kumulacja. Tutaj oczywiście głównym aktorem jest kierowca BMW, który w przepiękny sposób nie ogarnął tej próby driftu i go wyobracało prosto na torowisko. Ale zobaczcie, ile tam było akcji…
Zacznijmy od tego, że Skoda z bilbordem wjeżdża ot tak na drogę przed maskę innym samochodom i przecina cztery pasy. Po chwili cholera wie skąd pojawia się Honda, której kierowca najpierw zaczął jeździć po krawężnikach… a potem schował się na przystanek autobusowy, żeby przepuścić Subaru. No i wtedy… crème de la crème.
Łyse opony w BMW i kilka kropli deszczu plus niemyślący kierowca piłujący pedał gazu i akcja gotowa. Zarzuciło w prawo, kontra śmierci i cyk, prosto na torowisko. Dobrze, że tramwaj był w tamtym miejscu jakąś sekundę wcześniej, bo nasza kumulacja byłaby jeszcze pełniejsza…