Jak wygląda w Polsce prawo, jeśli chodzi o ruch drogowy? W niektórych elementach jest surowe, w innych aż nadto łagodne. A co z tymi, których ulubioną zabawą jest wyprzedzanie na przejściu dla pieszych? Albo szeryfowanie na drogach?
Być może kary w Polsce po prostu powinny być wyższe. Może nie trzeba podawać jednej konkretnej kwoty – np. wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to mandat 5 tysięcy złotych. Oczywiście są takie drogowe przewinienia, które powinny być bardzo surowo karane. Natomiast sama kara wzorem innych krajów mogłaby być proporcjonalna do wysokości zarobków.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Jaki jest sens wyższych kar? A no taki, że wizja pozbycia się wypłaty, czy dwóch, momentalnie dodaje pokory. Wiecie o co chodzi… kto boi się mandatu w wysokości 300 zł? Jadąc po drodze nawet o tym nie myślisz. Ciężko to nawet nazwać ryzykiem, bo co to za ryzyko. Ale jak się zachowasz, kiedy z tyłu głowy będziesz miał 5 tysięcy mandatu? No… i tutaj postrzeganie szaleństwa na drogach się zmienia.
Podobnie jest u nas np. z przekroczeniem prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Czy przed wprowadzeniem tego przepisu ktoś w ogóle się przejmował tym, o ile przekracza prędkość? No nie. Teraz natomiast sytuacja jest już nieco inna. Czy tego chcesz, czy nie… zwalniasz, bo się boisz. Nikt nie chce stracić prawka.
Czy warto ryzykować?
Jeśli kara jest niska, nikt się jej nie boi, to oczywiste. Popatrzcie na takie wyprzedzanie na przejściu dla pieszych. W teorii w tym momencie stajesz się potencjalnym zabójcą. Dajmy na to, że auta zwalniają, bo akurat dziecko chce przejść przez drogę. Nie widzisz go, ono widzi, że samochody się zatrzymują, więc biegnie. Ty w tym momencie wyprzedzasz, resztę dopowiedzcie sobie sami. Mimo tego niektórzy nadal praktykują takie manewry.
Tak samo jest np. z szeryfami. Ci którzy zajeżdżają drogę i hamują też są do potężnego karania. Ale mowa o tych, którzy zajeżdżają drogę, hamują, a potem wychodzą z samochodu i sami chcą wymierzyć sprawiedliwość. Absolutnie nie ma na coś takiego miejsca. Coś takiego po prostu musi być wyeliminowane z polskich dróg.
Bardzo podoba nam się fiński sposób. Jeśli przekroczysz dopuszczalną prędkość o ponad 20 km/h, kara będzie uzależniona od twojego wynagrodzenia. Za przekroczenie do 20 km/h grozi ci maksymalnie 155 euro. Natomiast zobaczcie jak to działa. Jeden ze słynnych fińskich hokeistów zarabia w NHL 5,4 miliona dolarów rocznie. Ograniczenie do 40 – on jechał 81. Przekroczenie prędkości o 41 km/h. W Polsce dostałby za to od 300 do 400 złotych mandatu i 8 punktów karnych. W Finlandii dostał… 120 tysięcy euro. Sam hokeista stwierdził, że to boli i się o tym pamięta, ale jest to mądry i sprawiedliwy system.
Zaboli tak, że zapomnisz o chęci szaleństw
A pamiętajcie, że to nadal chodziło o zwykłe przekroczenie prędkości… o 41 km/h. Hokeista nikogo nie potrącił, nie spowodował wypadku. Po prostu przekroczył prędkość. Co gdyby u nas działał taki system? Przyjmijmy, że zarabiasz miesięcznie 3000 zł. Wtedy już za zwykłe przekroczenie, powiedzmy o te 41 km/h nie zapłacisz 350 zł, a 1000 zł mandatu. Jeśli zarabiasz 9000 zł, zapłacisz za to samo 3000 mandatu. Zabolałoby? Oj i to bardzo – i o to właśnie chodzi.
I taki system z odpowiednim przelicznikiem mógłby zostać dostosowany do różnego rodzaju drogowych przewinień. Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych? Mandat w wysokości 100% miesięcznego wynagrodzenia. Drogowa agresja, zatrzymanie i opuszczenie samochodu połączone z atakiem fizycznym lub werbalnym na innego kierowcę 150% miesięcznego wynagrodzenia. Jazda pod wpływem alkoholu? Kara 200% miesięcznego wynagrodzenia. Oczywiście do tego wszystkiego odbiór prawa jazdy na określony czas.
Powiecie, że dużo. Może, że za dużo. Ale czy aby na pewno? O to w tym wszystkim chodzi, żeby ludzie bali się popełniać te najgorsze wykroczenia. Żeby na widok przejścia dla pieszych nawet nie pomyśleli o wyprzedzaniu. Żeby po wypiciu trzech piw nawet nie popatrzyli w kierunku kluczyków. To bolesne i to bardzo, ale być może skuteczne? Na samą myśl o takiej karze włosy stają dęba. Może o to właśnie chodzi? Przeciwnicy niech sobie odpowiedzą na pytanie, czy by chcieli, żeby ich dziecko czy rodzic trafił na takiego wariata, czy pijanego kierowcę na przejściu dla pieszych. Tu nagle punkt widzenia się zmienia, co?