Na tym nagraniu od samego początku jest wyłącznie jeden winny zamieszania. Chłop, dla którego wyprzedzanie to kwestia honorowa. Za bardzo nie zna się na przepisach, ale chce być wykładnią. Strasznie się przeliczył…
Nagranie rozpoczyna się w momencie zwężenia drogi. Kierowca z kamerką jedzie środkowym pasem i według opisu skupia się na lewym pasie. Tj. kontroluje znajdujące się tam auto. Wtedy na wyprzedzanie z prawej strony zdecydował się kierowca Opla. Kiedy autor nagrania go zauważył, ten już na niego zjeżdżał.
Po szybkim klaksonie kierowca Opla odpuścił… ale tylko na moment. Schował się za nagrywającym, pozmieniał pasy i szybko pojawił się z lewej strony. Ewidentnie chłop za punkt honoru postawił sobie, że musi go w końcu wyprzedzić, nie ważne w jaki sposób. No ale cóż… nagle i lewy pas się kończył. Wtedy pojawiła się panika.
Facet w Oplu miał wszystko gdzieś. Po prostu zjechał na nagrywającego. Ten nie miał miejsca na reakcję, gdyż z prawej strony znajdował się tir. W taki sposób doszło do kontaktu. Wezwano policję, której chłop tłumaczył, że nagrywający nie wpuścił go na suwak. Kolejny który gdzieś coś słyszał, ale w sumie nie wie co i myśli, że zawsze ma pierwszeństwo.
Sprawa zakończyła się w sądzie. Tam kierowca Opla został ukarany mandatem w wysokości 700 zł. I po co było kozaczyć?