Nie wiemy dlaczego, ale znowu mowa o kierowcy BMW. Ten chciał wszystkim potwierdzić swoją głupotę… jakby ktoś miał wątpliwości. Wyprzedzanie jest zabronione, tylko on może – nikt inny. Co za typ.
Sytuacja jest tutaj oczywista. Ruch toczy się normalnie, aż cwaniaczek w BMW wyjeżdża ze stacji. Oczywiście nie patrzy w lusterka, nie rozgląda się, po prostu włącza się do ruchu i już. Prosto pod innego kierowcę. Ten musiał się ratować – jedyną opcją było gwałtowne, agresywne wyprzedzanie.
W normalnym świecie kierowca BMW powinien się przerazić. Na następnych światłach powinien podjechać do kierowcy, przeprosić i podziękować, że uniknął zderzenia. Ale ten o dziwo zaczyna kozakować i się pluć, że nikt inny oprócz niego nie potrafi jeździć. Ziomeczkowi ewidentnie się coś pomieszało w głowie.
A potem… potem to już działa się zwykła drogowa patologia. Zajeżdżanie drogi, wyzwiska, hamowanie – krótko mówiąc, bydło. Takie sprawy z automatu powinny trafiać na policję. 500 zł, 10 punktów, odbiór prawka na 3 miesiące. Niby proste, zwyczajne… a może ktoś w końcu by się nauczył. Oczywiście można też nie zmieniać pasa…
Wtedy taki kozak hamuje, a ty ładujesz mu się w tył. Co następuje? A no następuje to, że przyjeżdża policja i cwaniaczek zaczyna płakać jak 7-latka i się tłumaczyć. Oczywiście wtedy jest już na cokolwiek za późno – i tak zapłaci i tak. Chociaż do tego może przydać się w samochodzie kamerka. Bo bez niej może być zamieszanie…