W całej tej sytuacji nachodzi nas pytanie – jak? Co tu się stało i jak to możliwe? W przeciągu minuty na tym rondzie wydarzyło się tyle, że można by nakręcić o tym film. Pierwszy wypadek to nie wszystko.
Sytuacja miała miejsce w Rudzie Śląskiej. Całe nagranie z monitoringu trwa zaledwie 58 sekund. Akcji było jednak co nie miara. Wszystko zapoczątkował wypadek. Na rondzie znajdował się motocyklista. Kierowca samochodu osobowego go nie zauważył, wjechał na rondo i uderzył prosto w motocykl.
Nastała chwila spokoju. Kierowca samochodu zjechał z ronda i zaparkował w bocznej uliczce. W tym czasie do ronda dojechał kolejny samochód. Zatrzymał się a pasażer udał się w kierunku poszkodowanego w wypadku motocyklisty. Kiedy wydawało się, że już po wszystkim, do ronda dojechało kolejne auto.
Samochód pewnie pokonywał rondo, aż kierowca przed oczyma zobaczył pasażera próbującego udzielić pomocy motocykliście. Na reakcję było już za późno. Zanim kierowca, który spowodował pierwszy wypadek doszedł na miejsce, na rondzie był już zatem kolejny poszkodowany. Właśnie dlatego od pierwszej godziny nauki jazdy powtarza się kursantom, aby zawsze zachowali szczególną ostrożność…