Kierowcy Formuły 1 mają za sobą pierwsze dwa treningi przed niedzielnym Grand Prix Monako. Robert Kubica po raz kolejny nie ma zbyt wielu powodów do zadowolenia, jeżeli chodzi o swój występ – bolid wciąż ma za mało przyczepności i siły docisku.
Ze słów Polaka można wyczytać, że przez ostatnie dni trwały prace związane z poprawą tego problemu, ale nic nie udało się pod tym względem zrobić. Ekipa z Grove liczyła, że udało się, choć w jakimś stopniu wyeliminować kłopot, ale tak się nie stało. Kubica przewidywał, że słowa to jedno, a rzeczywistość jest zupełnie inna.
Robert Kubica: Monako jest specyficznym torem, zawsze dobrze sobie tutaj radziłem. Niestety w tym roku nie będzie tak dobrze, to trzeba postawić jasno. Jest to wymagający tor, tym bardziej z naszym bolidem. Brakuje nam ogólnie przyczepności, co jest jeszcze bardziej odczuwalne na torze ulicznym. Niestety było tak, jak się spodziewaliśmy – a przynajmniej ja się spodziewałem. Pierwsze okrążenia były całkiem pozytywne, ale na tym się skończyło, ponieważ później potrzebne są narzędzia, żeby tutaj pojeździć i wyśrubować rytm, a tego się nie udało. Wszystko sprowadza się do tego, ile ryzyka trzeba podjąć, żeby pojechać tym autem tutaj, co nie jest łatwe.
Robert Kubica – przygoda z bandą na pierwszym treningu w Monako
Kierowca Williamsa przyznaje, że w Monako kierowca musi się cechować pewnością siebie, a co za tym idzie mieć pewność wobec bolidu. Tego niestety wciąż brakuje.
Robert Kubica: Kiedy brakuje ogólnego docisku, to Monako jeszcze bardziej to uwypukla. Im tempo będzie lepsze, tym trudniej będzie dla nas. Przy braku pewności trudno jest utrzymać samochód na torze i trzeba dobrać balans pomiędzy ryzykiem i czystą jazdą.