Norwegia to najbardziej rozwinięty kraj na świecie, jeżeli chodzi o ilość samochodów elektrycznych jakie można spotkać na tamtejszych drogach.
Jak to często bywa – taka sytuacja ma swoje plusy i minusy. Coraz trudniej bowiem znaleźć wolne miejsca przy miejskich 'słupkach’, aby naładować swój samochód. Z tego powodu władze Oslo zdecydowały, że kierowcy zapłacą za parkowanie pojazdu podczas ładowania swoich aut elektrycznych.
Licząca ponad 600 tys. mieszkańców stolica Norwegii na tą chwile obsługuje 1,3 tys. samochodów elektrycznych, lecz już niebawem będzie mogła obsługiwać jednocześnie 2 tys. e-samochodów. Po ulicach Oslo jeździ już ponad 38 tys. samochodów na baterie i hybryd ładowanych z sieci. To 12 proc. wszystkich pojazdów w aglomeracji. Problem zatem jak widać rośnie, ale niektórzy nic sobie z tego nie robią i po naładowaniu pojazdu pozostawiają go dłużej na miejscu obok ładowarki, uznając to miejsce za miejsce parkingowe.
Niewielkie opłaty w wysokości 10 koron (około 4,20 zł/godz. w dzień i połowa tej stawki w nocy) mają zwiększyć rotację przy ładowarkach i umożliwić większej liczbie mieszkańców bezproblemowe znalezienie wolnej ładowarki. Przykład Norwegii pokazuje jednak, że z podobnym problemem z czasem będą zmagały się inne kraje i już dziś należy mieć na względzie przygotowanie odpowiednich warunków do ładowania elektryków.
Obecnie niemal co drugi sprzedawany w Norwegii samochód jest napędzany prądem, a do 2025 roku e-auta mają stanowić już 100 proc. sprzedaży. Norwegia jest jednym z państw, które zadeklarowało już datę odejścia od sprzedaży lub produkcji nowych aut spalinowych.