W ostatnich dniach szerokim echem odbiła się w świecie Formuły 1 informacja, że Roy Nissany będzie testował bolid zespołu Williams w Abu Zabi. Izraelczyk posiada niezwykle zamożnych sponsorów, którzy wykupili mu miejsce w trakcie dwóch dni testów. Tym samym swoje godziny pracy na torze stracił George Russell i Nicholas Latifi.

Gdyby nie zamożni sponsorzy i łapczywość niektórych zespołów, taki kierowca jak Roy Nissany nigdy nie wsiadłby za kierownicę bolidu F1. Pięć lat temu na podobny numer ”naciął się” Sauber. O tym jak utalentowany jest to kierowca świadczy najlepiej to, że w sezonie 2018 rywalizując w Formule 2 zdobył zaledwie jeden punkt. Jego wcześniejsze ”osiągnięcia” wymieniać równie trudno.

Toto Wolff wierzy w powrót Roberta Kubicy: Z nim nigdy nic nie wiadomo

I tak oto w pierwszym dniu testów Roy Nissany stracił aż 9,5 sekundy do najszybszego Valtteriego Bottasa. Z kolei do przedostatniego Seana Galaela z Toro Rosso stracił niecałych pięć sekund. Williams, oddając pół sesji Brytyjczyka i Kanadyjczyka strzela sobie mocno w stopę. Po tak nieudanych dwóch sezonach eksperci nie mają wątpliwości, że te godziny jazdy należą się podstawowym kierowcom wyścigowym, a nie pay-driverom. Wyniki jakie uzyskał Nissany tylko to potwierdzają.

Porównując czas Georga Russella z pierwszej części dnia testów, z uzyskanym czasem przez Izraelczyka różnica między nimi wyniosła aż 4,4 s. Wykupienie testów w Williamsie oznacza, że Roy Nissany przymierzany jest do roli rezerwowego w roku 2020.