O dużym pechu może mówić kierowca, który przypadkowo uczestniczył w kolizji drogowej na A4 w Katowicach. Znalezienie się w złym miejscu i w złym czasie sprawiło, że dla niego oraz jego pracodawcy otworzyła się ”puszka Pandory”.
Wśród wielu naruszeń największym grzechem było to, że ciągnięta przez ciągnik siodłowy naczepa-laweta nie jest jeszcze dopuszczona do ruchu w kraju. Kierowca sam ją sobie ”zarejestrował” przy pomocy tablicy z numerami z innej naczepy-wywrotki.
Funkcjonariusze ITD w trakcie kontroli ustalili również, że jego szef użyczył mu swojej karty do tachografu, a ten aktywnie z niej korzystał, próbując ukryć znaczne przekroczenia norm czasu pracy. Po dokładnym zliczeniu wyszło, że kierowca poprzedniego dnia przekroczył dopuszczalny czas jazdy bez wymaganej 45-minutowej przerwy o prawie 2,5 godziny.
Mężczyzna prowadzący transport nie okazał również czterech wymaganych dokumentów poświadczających fakt nieprowadzenia pojazdów oraz dokumentu wskazującego, że posiada wymagane szkolenie okresowe kierowcy. Na koniec inspektorzy sprawdzając ważność legalizacji tachografu wykryli, że dokonano wymiany opon ciągnika siodłowego na ogumienie o innym rozmiarze niż to, w które wyposażony był pojazd w trakcie ostatniego sprawdzenia tachografu. Skutkowało to uznaniem tej legalizacji za nieważną.
Za stwierdzone naruszenia przedsiębiorcy grozi kara w kwocie ponad 7 tys. zł. W sprawie nałożenia tej kary będzie prowadzone postępowanie administracyjne. Kierowcę ukarano natomiast mandatami karnymi na łączną na kwotę 3200 zł.
Metamfetamina, ecstasy i marihuana. Naćpany kierowca dachował w trakcie pościgu