Cyrk Formuły 1 porusza się za sprawą ogromnych sum pieniędzy, które są jednak uzależnione od kruchego i złożonego organizmu, jakim jest światowa gospodarka. Ze względu na koronawirusa zespoły F1 tracą fortunę.
Jeśli w sektorze finansowym sprawy mają się dobrze – F1 rozwija się. Jeśli jednak wszystko idzie w dół, jak obecnie, sprawy zaczynają się komplikować. Jak bardzo bolesny jest brak ścigania dla zespołów?
Szef zespołu AlphaTauri, Franz Tost, wyjaśnił dla portalu motorsport.com jak kruchy jest zespół Formuły 1, który tkwi w zawieszeniu, czekając na wznowienie rozgrywek. Przy okazji ujawnił jakie straty związane są z brakiem Grand Prix.
Nie są to małe sumy
– Jeśli nie bierzemy udziału w Grand Prix, kosztuje to nas od 1,5 do 2 milionów dolarów – powiedział Tost.
Mimo iż większość ludzi uważa, że pozostanie w fabrykach i brak podróży do najbardziej odległych zakątków świata przyniesie ogromne oszczędności, wcale tak nie jest. Wszystko za sprawą sponsorów, którzy ze względu na brak ścigania i promocji swojej marki nie wypłacają zespołom pieniędzy z umów.
– Kontrakty są zaprojektowane w taki sposób, że tracimy przychody wprost proporcjonalnie, jeśli wyścigi się nie odbywają. Kwota umów zostanie zmniejszona o procent odwołanych Grand Prix. Jeśli przez cały rok nie będziemy się ścigać, znajdziemy się w krytycznej sytuacji. Jeśli nie generujesz przychodu, to jest to oczywista katastrofa gospodarcza – powiedział Tost.
Włoski zespół jest tylko jednym z przykładów, jak nieoczekiwany kryzys może wpłynąć na tak globalny sport, jakim jest Formuła 1. AlphaTauri odnotowuje straty na poziomie 2 mln dolarów za weekend. Jednakże, można bezpiecznie założyć, że większe zespoły, ze znacznie większymi umowami sponsorskimi, tracą znacznie więcej.
Ile?!
Kontrakt Scuderia Ferrari z gigantem tytoniowym Philip Morris opiewa na kwotę 150 milionów dolarów rocznie. Jeśli podzielimy tę sumę przez 22 wyścigi, oznacza to, że Ferrari traci prawie 7 milionów dolarów za weekend. I to tylko od jednego sponsora.
– Jeśli zaczniemy ścigać się w lipcu, jakoś się z tego wyliżemy – wyjaśnia Tost. – Jeśli tak się nie stanie, sytuacja będzie bardzo krytyczna.
Na ten moment nie jest jasne, kiedy Formuła 1 wróci do ścigania. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że nowy kalendarz ma pojawić się w najbliższych dniach. Jednym z pomysłów, który jest poddawany dyskusji, to organizacja wyścigów przy pustych trybunach.