Jedna z największych wypożyczalni samochodów, firma Hertz, stanęła na skraju bankructwa. Działalność stanęła w miejscu z powodu pandemii koronawirusa, a firma próbuje uniknąć konsekwencji za brak spłat swoich kredytów związanych z flotą pojazdów na wynajem.
Hertz poinformował w opublikowanym w środę komunikacie prasowym, że firma poniosła nagły i dramatyczny negatywny wpływ na swoją działalność z powodu pandemii koronawirusa. Zakaz podróżowania zmiażdżył popyt na wynajem samochodów.
Co dalej?
Do tej pory niewystarczająca liczba kredytodawców zgodziła się na wniosek o zwolnienie lub przeniesienie płatności, które nie wpłynęły na ich konta w miniony poniedziałek. Firma ma czas do następnego poniedziałku na osiągnięcie porozumienia w tej kwestii.
Agencja Reuters poinformowała w zeszłym tygodniu, że Hertz współpracuje z doradcami ds. restrukturyzacji zadłużenia w zakresie ponownego opracowania finansów. Obciążenie firmy wynosi 17 miliardów dolarów.
Anonimowe źródło poinformowało, że firma przygotowuje się już do ewentualnego bankructwa. Hertz nie skomentował tych doniesień.
Będą zwolnienia
Branża wynajmu samochodów została silnie dotknięta pandemią koronawirusa. Hertz w swoim komunikacie poinformował jedynie, że podjął „agresywne działania w celu wyeliminowania kosztów”. Na początku tego miesiąca firma będzie zmuszona zwolnić 10 000 pracowników.
Co ciekawe, jeszcze przed pandemią Hertz i firmy z tej branży znalazły się pod dużą presją finansową. Wszystko ze względu na to, że podróżni coraz chętniej zaczęli korzystać z takich usług jak Uber, czy Lyft.