Unia Europejska już za kilka miesięcy wprowadzi nowe przepisy, które sprawią, że już nigdy nie dostaniesz mandatu. Obowiązkowe ograniczniki prędkości montowane w samochodach jeszcze nie dawno mogły brzmieć jak sience fiction, ale to prawda.
Mandat? Będzie o niego bardzo ciężko
Już za mniej niż rok nowy samochód dopuszczony do użytku w Unii Europejskiej będzie miał adaptacyjny ogranicznik prędkości. Nowe przepisy wejdą w życie już w 2022 roku i wcale nie chodzi o ogranicznik prędkości, który sami sobie ustawimy. Co to to nie!
W 2019 roku Unia Europejska definitywnie przyjęła propozycję Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu, która przewiduje wprowadzenie szeregu nowych elementów wyposażenia obowiązkowego. Bez nich nie będzie można sprzedawać samochodów w Unii Europejskiej.
Od 2022 roku samochody będą wyposażone w tzw. Intelligent Speed Assist (ISA). Nie chodzi tylko o to, aby ustawić maksymalną prędkość z jaką może jechać twój samochód. Na to pozwalają obecne samochody już od lat. To raczej coś w rodzaju wielkiego brata, który sam będzie aktywnie ograniczał prędkość na podstawie różnych danych wejściowych.
Kamery, GPS, czarna skrzynka
Każdy samochód będzie wyposażony w system kamer i GPS, który zdalnie odczyta i zweryfikuje maksymalną dozwoloną prędkość w danym miejscu. W zależności od tych danych, elektronika będzie ograniczać moc silnika tak, aby prędkość jazdy nie przekroczyła zalecanego poziomu. Na polskich drogach krajowych najczęściej mamy do czynienia z ograniczeniem 90 km/h, więc samochód zadba, abyś nie był w stanie go przekroczyć.
Nadejście tej ponurej wizji jest tuż za rogiem, bowiem nowe przepisy wejdą w życie w maju 2022 roku. Piszemy o tym, ponieważ poznaliśmy kolejne szczegóły na temat tego, jak nowy system będzie działać.
Unia Europejska, jak to ma w zwyczaju, będzie dokręcać śrubę „stopniowo”. Dlatego na samym początku wyłączenie systemu będzie jeszcze możliwe. Będzie to musiało nastąpić przed jazdą, podobnie jak w przypadku innych asystentów bezpieczeństwa.
Przekroczenie prędkości możliwe, ale…
Przepisy przewidują też, że nawet aktywny system, będziemy mogli „oszukać”. W momencie wciśnięcia pedału gazu do maksimum, blokada puści, a my będziemy mogli przyspieszyć. Wszystko ze względów bezpieczeństwa. Ale… „jeżeli kierowca będzie jechał powyżej ustalonego limitu więcej niż kilka sekund, system wyemituje ostrzeżenie dźwiękowe i wizualne do czasu, aż nie wrócimy do prędkości poniżej ustalonego limitu”. To tak, jakbyście nie zapięli pasów bezpieczeństwa.
Co więcej, samochody będą wyposażone w czarne skrzynki, które monitorują jak szybko i gdzie jeździsz, jak intensywnie przyspieszasz, czy hamujesz. To tylko kwestia czasu, gdy system zacznie automatycznie zgłaszać twoje przekroczenie prędkości do władz.
Za to wszystko zapłacimy oczywiście… my. Przy zakupie nowego samochodu wyposażonego w system ISC, GPS, kamerę, łączę internetowe, będziemy musieli za to wszystko dopłacić. Czy to faktycznie poprawi bezpieczeństwo na drogach? Według UE system ma zmniejszyć liczbę wypadków o 30% w ciągu 15 lat, oszczędzając tym samym 25 000 żyć w Unii Europejskiej.