Sprzedający BMW M4 może mówić o najgorszym doświadczeniu sprzedażowym w swoim życiu. Facet ma szczęście, że żyje i jest w stosunkowo dobrym stanie po tym, co się wydarzyło. Złodziej chciał ukraść beemkę, wjeżdżając w sprzedawcę i wyjeżdżając z nim na główną ulicę w zatłoczonym, kanadyjskim mieście Londyn.
Odjechał nowym BMW M4
Wszystko zaczęło się, gdy 23-letni sprzedawca pokazywał młodemu mężczyźnie BMW M4. Mężczyzna poprosił sprzedawcę o uruchomienie silnika, aby mógł usłyszeć, jak pracuje. Następnie poprosił o chwilę prywatności, bo chciał odebrać telefon wewnątrz pojazdu.
W rozmowie z CBC właściciel salonu Sport Motor powiedział, że jego brat założył iż złodziej „chciał skonsultować zakup z rodzicami, czy coś takiego. To dużo pieniędzy”. W poście na Facebooku możemy wyczytać, że kluczyków nie było w tym czasie w samochodzie.
Podejrzany odjechał BMW M4, wpadając na sprzedawcę, który trzymał się maski samochodu walcząc o życie. Złodziej wjechał na jedną z bardziej ruchliwych ulic Londynu, wjechał w nadjeżdżające pojazdy, czy przejechał przez czerwone światło na skrzyżowaniu. W pewnej chwili próbował nawet zrzucić przedstawiciela handlowego z maski.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Sprzedawca walczył o życie
W pewnym momencie sprzedawca w końcu puścił się maski i spadł. Miał w tym dużo szczęścia, bo złodziej kierował się już na jedną z najbardziej ruchliwych autostrad.
– Oglądając to po prostu myślę, że mnóstwo rzeczy mogło pójść nie tak. Pamiętam wszystko, co się wydarzyło i wiem, że wtedy walczyłem o życie.
BMW M4 nie zostało jeszcze odzyskane, choć odpowiednie służby zostały powiadomione. Według posta na Facebooku, moduł GPS wskazywał, że samochód znajdywał się około 2 godziny jazdy na wschód od salonu.