Wyprzedzanie to bardzo trudny manewr, a nawet przeprowadzony właściwie, może rozsierdzić innych użytkowników ruchu. Tak było w przypadku tego Janusza w Volkswagenie Passacie, który dał popis… no właśnie, czego? Głupoty? Braku wyobraźni? Niby się spieszył, a jednak wolał przygrać szeryfa. Skąd tyle jadu w polskich kierowcach?
Wyprzedzanie i autostradowy Janusz
Na poniższym filmie widzimy sytuację, w której nagrywający kończy swoje wyprzedzanie. Jak dowiadujemy się z opisu, lewym pasem wyprzedzał trzy TIR-y.
– Rozpocząłem wyprzedzanie na dwupasmówce – 3 TIR-ów. Ze względu na warunki – ujemna temperatura, marznąca mżawka – bałem się jechać szybciej niż 130-140 km/h przy wyprzedzaniu – relacjonuje nagrywający.
Taka prędkość przy wyprzedzaniu jest absolutnie właściwa i nie ma w tym nic złego. Niestety, inne zdanie na ten temat miał kierowca Volkswagena Passata. Chciał chyba udowodnić swoją wyższość nad nagrywającym. Czytamy dalej:
– Wtedy ów Passat wjechał mi prawie w zderzak. Włączył długie światła – czyli standard u piratów drogowych. Po zakończeniu manewru wyprzedzania zjechałem na prawy pas. I wtedy on zaczął mi zajeżdżać drogę, blokować prawy pas, gdy chciałem zjechać (to dlatego widać, że jadę w okolicy stacji benzynowej lewym pasem).
TIR-y z tyłu, Passat po hamulcach
Takie zachowanie jest nie tylko niebezpieczne, ale najzwyczajniej w świecie to zwykłe chamstwo. Skoro pan z Passata tak bardzo się spieszył, to dlaczego po prostu sobie nie pojechał, gdy wyprzedzanie TIR-ów dobiegło końca?
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Inna sprawa, że takie poganianie i walenie długimi światłami w trudnych, zimowych warunkach atmosferycznych to przegięcie. Nie każdy kierowca czuje się w pełni sił na śliskiej i niepewnej nawierzchni. Dlatego powinniśmy prezentować jeszcze więcej zrozumienia i być na drodze po prostu uprzejmym. Pomijając już fakt, że nagrywający w tej sytuacji wszystko zrobił tak, jak należy.