Ten skonfiskowany przez policję Mercedes został sprzedany na licytacji za trzykrotność normalnej ceny. Trzeba więc zapytać, dlaczego komuś tak bardzo na nim zależało? Podobne egzemplarze, nawet w nieco lepszym stanie, są dostępne przecież za 1/3 tej ceny. Ktoś musiał coś wiedzieć…
Ten Mercedes musiał być wart dużo, dużo więcej
W maju doszło do ciekawego przypadku, gdy ktoś na aukcji holenderskiego Biura Zarządzania Mieniem Ruchomym, licytował V-Classe. Mercedes normalnie kosztował około 162 tysiące złotych, ale ktoś dał za niego prawie pół miliona. Jego stan wcale na to nie wskazywał, a samochód teoretycznie powinien pójść za mniej, niż cena rynkowa.
Teraz doszło do podobnego absurdu. Tym razem to Mercedes-AMG E43 z 2017 roku, który na tej samej aukcji został sprzedany za okrągłe 100 000 euro (460 000 zł). To absurdalna kwota, bowiem nawet jego następca, czyli E53 z mocniejszym silnikiem, jako nowy sprzedawany jest za 380 000 zł. A ten egzemplarz z aukcji wcale nie był w cudownym stanie.
Auto ma przejechane 71 000 km i zaledwie kilka zdjęć jest w stanie ujawnić jego fatalny stan. Zderzaki i błotniki są postrzępione, lakier też nie wygląda najlepiej. Nie mówiąc już o wnętrzu, gdzie ewidentnie nie obowiązywał zakaz jedzenia podczas jazdy.
To jakiś absurd!
Cena jest bez podatku, a porównywalne samochody (w lepszym stanie) można znaleźć na portalach aukcyjnych za około 35 000 euro, czyli dokładnie jedną trzecią ceny. Ale to jeszcze nie wszystko.
Największym absurdem jest to, że tutaj wcale nie doszło do zaciekłej licytacji dwóch osób. Wściekle przeganiających się o każde 1000 euro. Co to to nie – bo to jeszcze miałoby jakiś sens. Domeinen sprzedaje aktywa na aukcji tzw. metodą kopertową. Czyli nie ma licytacji – kupujący oferuje swoją cenę i nie wie, co oferują inni.
Jak obstawiacie, co to było?
Skoro ktoś na ślepo zaoferował 460 000 zł, to chciał mieć pewność, że nikt go nie pokona, prawda? Już nawet 300 000 zł mogłoby zapewnić wygraną, to przecież wciąż kwota o 50% wyższa od wartości rynkowej. Widocznie to auto było warte dużo, dużo więcej, niż mogło się nam wydawać.
Jaką ktoś miał więc motywację do jego zakupu? Nostalgia? Może… Ale musiałyby to być bardzo silne emocje. Bardziej obstawiamy coś z zestawu: narkotyki, pieniądze broń, nieodkryte dowody w postępowaniu sądowym… To brzmi dużo bardziej prawdopodobnie i Mercedes niemal z całą pewnością ukrywał coś, co jest warte więcej niż pół miliona złotych. Jak obstawiacie, co to mogło być?