Kierowcy BMW nie cieszą się w naszym kraju dobrą renomą, a to nagranie dobitnie pokazuje, dlaczego tak jest. Bałwan w Serii 7 wleciał na rondo nie bacząc zupełnie na nic, a borok w leciwym Daewoo Matizie nie chciał być mu dłużny. Dla kogo w tej sytuacji należy się mandat?
BMW vs… Matiz
Tego zdarzenia naprawdę dało się uniknąć… Tym razem kierowca BMW wparował na rondo na ciągłej linii. Prędkość podczas tego manewru również wydaje się nie być do końca dostosowana do sytuacji.
Jadący z przodu Daewoo Matiz zjechał w prawidłowy sposób z ronda, po czym zerknął w lusterko i najprawdopodobniej nikogo tam nie zobaczył. Wtedy zdecydował się na zmianę pasa na lewy (a po co?), jednak problem w tym, że nie zastosował się do znaków poziomych.
Jedno jest pewne – zarówno kierowca BMW, jak i gość w Matizie, nie potrafią jeździć po rondach. Ale kto jest winnym tego zdarzenia, w wyniku którego gość w Serii 7 aż skosił znak?
Dla kogo mandat?
Z pewnością wiele zależałoby w tej sytuacji od oceny policjanta. Współwina? A może mandat dla kierowcy BMW? Wydaje się jednak, że winny kolizji jest Daewoo Matiz. Jeśli już facet w BMW miałby zostać ukarany, to zapewne otrzymałby mandat za nieprawidłową zmianę pasa ruchu.
Gdyby kierowca BMW jechał swoim pasem, tak jak powinien, do całej sytuacji na pewno by nie doszło. Pamiętajmy też, że kierowca Matiza wrzucił kierunkowskaz jeszcze zanim BMW pojawiło się na rondzie.
Jest jeszcze jedna ewentualność – gość w BMW może chciał po prostu wymusić odszkodowanie? To wyjaśniałoby impet uderzenia i niemal brak jakiejkolwiek reakcji na kierowcę Matiza, a przecież musiał go widzieć.