ASO bardzo często mają złą reputację. Części są cholernie drogie – zwłaszcza w przypadku nowych samochodów. Niezależni dealerzy zazwyczaj mają niewielkie zyski ze sprzedaży nowych samochodów, a całkiem spore z obsługi posprzedażowej. Producenci tacy jak Tesla nie są tutaj wyjątkiem.
Tesla i jej serwis…
Właściciel Modelu 3 w leasingu odkrył to na własnej skórze. Jego Tesla uderzyła w rozsypany na drodze gruz, w wyniku czego doszło do uszkodzenia akumulatora. Zabrał swój samochód do centrum serwisowego Tesli, gdzie ASO wyceniło naprawę na ponad… 16 000 dolarów (61 700 zł).
Oczywiście nie zgodził się na tę naprawę, zawinął się razem z samochodem i zaczął szukać alternatywnego rozwiązania. Właściciel skontaktował się z zespołem Electrified Garage, dla którego Tesla nie ma żadnych tajemnic. Naprawili samochód za jedyne 700 dolarów (2700 zł). Jest różnica, prawda?
Problem rozpoczął się w chwili, gdy tylnonapędowa Tesla Model 3 uderzyła w gruz rozsypany na drodze. Uszkodził on układ chłodzenia pojazdu. Pod samochodem przewód płynu chłodzącego biegnie bokiem wzdłuż tunelu, gdzie normalnie znajdowałby się przedni napęd. Jest przymocowany do „smoczka” przy akumulatorze. Odłamki uderzyły w część, przez co pękł kołnierz.
https://testsite.wrc.net.pl/is-wstyd-i-hanba-polskie-aso-forda-upokorzylo-swojego-klienta-czuje-sie-opuszczony-skopany-i-zlekcewazony
Nie uwierzysz, jak to naprawili
Wyciek płynu chłodzącego z akumulatora oznaczał konieczność wezwania lawety. W ASO kierowca usłyszał, że będzie potrzebować zupełnie nowej baterii, ponieważ pęknięta część wtopiła się w powłokę akumulatora. Okazało się też, że pakiet Modelu 3 nie nadaje się do serwisowania w standardowym centrum serwisowym Tesli – można go jedynie wymienić na inną jednostkę.
Polisa ubezpieczeniowa właściciela nie obejmowała kompleksowych roszczeń z tytułu takiego uderzenia. Oznaczało to, że musiałby sam opłacić pięciocyfrowy rachunek za naprawę.
Okazało się jednak, że układ chłodzenia nie nagrzewa się do takich temperatur jak w silnikach spalinowych. Jest mało prawdopodobne, aby temperatura akumulatorów litowo-jonowych przekroczyła 60 stopni Celsjusza. Dzięki temu panowie znaleźli inne rozwiązanie – istniejący „smoczek” został odcięty, oczyszczony i wkręcony z powrotem do obory akumulatora za pomocą mosiężnego łącznika.
Całkowity koszt wyniósł 700 dolarów (2700 zł), choć z pewnością większość pochłonęła diagnostyka i robocizna.
https://testsite.wrc.net.pl/is-wstyd-i-hanba-polskie-aso-forda-upokorzylo-swojego-klienta-czuje-sie-opuszczony-skopany-i-zlekcewazony