Spójrzmy prawdzie w oczy. Samochody są szkodliwe dla środowiska i to już począwszy od ich produkcji, przez tankowanie aż po cały okres eksploatacji. Jak pokazują nowe badania, zmniejszony ruch na drogach może powodować wolniejsze rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Typowy rodzinny samochód wyprodukuje w ciągu swojego życia ponad 20 ton CO2. Wydaje się jednak, że cały bałagan związany ze smogiem, może mieć jeszcze inny efekt uboczny.
Według nowych badań naukowców z uniwersytetów w Bolonii i Bari, smog może w znacznym stopniu przyczyniać się do szybkiego rozprzestrzeniania się COVID-19.
Ostatnie badania przeprowadzone przez UCLA wykazało, że koronawirus jest w stanie pozostać przy życiu zawieszony w zanieczyszczonym przez smog powietrzu do trzech godzin. To dość przerażające, prawda?
Jeśli mieszkasz w silnie zanieczyszczonym obszarze, a ktoś zakaszlał, to cząstka ta pozostanie w powietrzu przez trzy godziny i będzie działać, czekając na nowego właściciela.
Cała teoria włoskich naukowców wydaje się mieć sens. Jeśli spojrzymy na cały świat, to właśnie silnie zanieczyszczony obszar, taki jak Chiny, jako pierwszy doświadczył epidemii koronawirusa. Na poprawę sytuacji mógł mieć wpływ nie tylko brak ludzi na chodnikach, ale również zamknięte fabryki i ograniczony ruch samochodów na drogach.