Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) opublikowała nagranie ze strasznie wyglądającego wypadku na autostradzie A1. Kierowca samochodu marki Kia chciał zyskać kilka sekund i wykonać wyprzedzanie innego uczestnika ruchu jeszcze przed bramkami.
Pośpiech jest złym doradcą
Niektórym ludziom po prostu zawsze się spieszy. Nie mówimy tu tylko o chwilach, gdy siadają za kierownicą. Ale po prostu zawsze. To wyprzedzanie będzie nauczką dla tego kierowcy, który musiał zyskać tych kilka „bezcennych” sekund…
Nagranie z kamery monitoringu umieszczonej na bramkach na autostradzie A1 pokazuje bardzo dokładnie moment wypadku. Co najgorsze, w tym miejscu ograniczenie prędkości wynosi 40 km/h. Zakładając, że kierowca którego wyprzedzał, jechał te 40-50 km/h, to Kia miała chyba na liczniku grubo ponad setkę.
To wyprzedzanie może i by się nawet udało, bo bramki są wciąż otwarte. Ale wkradła się chyba panika i brak zdecydowania. Gdy już skończył swój manewr, nie potrafił się zdecydować – w lewo? A może w prawo?
Wyprzedzanie i dzwon
Ostatecznie nie wybrał żadnego z tych kierunków i wjechał w barierę na wprost. Na całe szczęście bariera była energochłonna, więc kierowcy nic się nie stało. Strach jednak pomyśleć, co by było gdyby znajdował się tam betonowy blok.
To wyprzedzanie powinno nam wszystkim przypomnieć, że pośpiech jest złym doradcą. Wystarczyło grzecznie poczekać kilkanaście sekund i dodać gazu znów za bramkami. A tak, samochód skasowany no i ostatecznie dojechanie do celu trochę się wydłużyło.
W opisie GDDKiA czytamy: – Pośpiech nie jest dobrym doradcą. Żeby zyskać kilkadziesiąt sekund kierowcy niekiedy ryzykują zdrowiem i życiem swoim i innych. Tu na szczęście były bariery energochłonne. Publikujemy ku przestrodze.