Kobieta chciała wykiwać mechanika, oddając mu do naprawy swojego rozbitego Astona Martina DB9. Ostatecznie, po trzech latach walki prawnej, to jednak ona będzie musiała zapłacić ogromną karę. Sędzia odrzucił jej roszczenia, według których warsztat samochodowy próbował ją oszukać.
Jej samochód był totalnym wrakiem
Trzyletnia walka prawna między Jessicą Liu, właścicielką rozbitego Astona Martina DB9, a warsztatem z siedzibą w Vancouver, dobiegła końca. Kobieta musi teraz zapłacić karę wynoszącą niemal dwukrotność wartości jej samochodu.
Kobieta rozbiła swojego Astona Martina DB9 z 2014 roku (wartego wówczas około 590 tys. złotych) w grudniu 2015 roku. Uderzyła w skałę. Następnie odholowała samochód do warsztatu mechaniczno-blacharskiego Burrard Autostrasse, który miał zająć się naprawą.
Właścicielka samochodu miała jednak tylko podstawowe ubezpieczenie, a wstępne oględziny i pierwszy kosztorys mówił o naprawie wartej 250 000 – 389 000 złotych. Wszystko za sprawą uszkodzeń strukturalnych. Kobieta wpłaciła depozyt w wysokości 147 000 złotych, ale odmówiła zapłaty pozostałej kwoty. Zamiast tego postanowiła złożyć pozew sądowy przeciwko warsztatowi.
Biedna kobieta, mechanik ją „wykorzystał”…
W swoim pozwie Liu stwierdziła, że została wykorzystana z powodu braku znajomości języka angielskiego. Ponadto, zarzuciła też mechanikom że ci wykorzystali ją, bo jest bogata. Oskarżyła dealera o naruszenie umowy.
Ponieważ kobieta nie odebrała samochodu, firma przechowywała Astona Martina DB9 w specjalnym pomieszczeniu i pobierała za tę usługę 590 zł dziennie. W swoim pozwie Liu domagała się odszkodowania w wysokości 885 000 zł, ponieważ twierdziła, że doznała długiej listy chorób, takich jak depresja, stany lękowe, zaburzenia snu, czy niska samoocena.
Sędzia Sądu Najwyższego stwierdziła, że nie ma żadnych dowodów ani podstaw prawnych dla któregokolwiek z roszczeń Liu. Sędzia nakazał jej uregulować nie tylko niezapłacone koszty napraw i opłat za postój, ale także część kosztów prawnych warsztatu.
Wyrok Sądu:
– Twierdzenie Liu jest bezpodstawne. Oceniamy jej zarzuty jako oszustwo, spisek, świadome wprowadzenie w błąd lub naruszenie obowiązków powierniczych. Są pozbawione podstaw prawnych i nie powinna była ich wysuwać. Oczywiste jest, że postępowanie pani Liu w postępowaniu sądowym było frustrujące i wyjątkowo nieprzyjemne. Warto zauważyć, że firma Burrard poniosła spore koszty związane z naprawą samochodu i zakupu części. Wydali 375 000 zł tylko na same części. Koszt pracy wyniósł 46 000 zł, czyli mniej niż 9% całości faktury. Kobieta żądała odszkodowania za różne choroby i za podróż do i z Chin. Żaden z dowodów, które mam przed sobą, nie potwierdza jednak jej zarzutów.
Ostatecznie kobieta musi zapłacić warsztatowi… 968 000 złotych! Jak widać, nie warto było próby oszustwa.