Nowy Ford Ranger był bardzo wyczekiwanym pickupem, jednak mimo ogromnego szumu medialnego, samochód nie zaliczył najlepszego początku po jego ponownym wprowadzeniu do Stanów Zjednoczonych. Samochód mimo koronawirusa sprzedaje się jednak w 2020 roku jak ciepłe bułeczki. Jak to możliwe?
W pierwszym kwartale 2019 roku sprzedano tylko 9241 Fordów Ranger. W tym samym czasie w Stanach sprzedało się 33 494 sztuki Chevy Colorado, nie wspominając już o 58 183 sztukach Toyoty Tacoma. W 2020 roku wszystko wygląda jednak inaczej, a sprzedaż Rangera wzrosła o 123%.
Pandemia wyhamowała sprzedaż praktycznie każdego innego pickupa średniej wielkości – z wyjątkiem Jeepa Gladiatora. Liczby Toyoty Tacomy spadły o 7,81% w porównaniu do zeszłego roku. Wszystko to oznacza, że Ranger jest teraz trzecim najchętniej kupowanym pickupem po Toyocie i Chevrolecie.
Patrząc na ogólny wykres sprzedaży widzimy znaczący wzrost Gladiatora, jednak trafił on na rynek dopiero w pierwszym kwartale 2019 roku. W związku z tym 123 jednostki sprzedane w 2019 nie są miarodajne. Niemniej jednak, w 2020 sprzedano 15 259 Jeepów, co oznacza wzrost o 12305%.
Drugi kwartał 2020 roku może jednak być kwestią dwóch kroków do przodu i jednego wstecz. Koronawirus wciąż pozostaje istotnym elementem blokującym globalny przemysł motoryzacyjny. Choć producenci samochodów robią co mogą, aby pozyskać klienta w tych trudnych czasach, nadal znajduje się ich ledwie garstka.