Sceptycy samochodów elektrycznych często przytaczają argument, że niskie temperatury sieją spustoszenie dla zasięgu samochodu. YouTuber z kanału Engineering Explained postanowił to sprawdzić. Jego Tesla pokonała ponad 3000 kilometrów w zimowych warunkach, aby sprawdzić, jak duży wpływ na jej „spalanie” ma zima. Jak te wyniki mają się w porównaniu do silnika typu Diesel?
Diesel zimą czy elektryk?
Akumulatory samochodów elektrycznych działają najskuteczniej w określonych pasmach temperatur. Ogrzewanie kabiny, radio, czy inne „gadżety” pochłaniają dużo energii. Jak poradziła sobie zatem Tesla Model 3 w tym nietypowym teście?
YouTuber wziął swój samochód na trasę o długości 2000 mil (3200 kilometrów), którą pokonał również latem. W cieplejsze dni udało mu się osiągnąć „spalanie” na poziomie 285 watogodzin na milę (1,6 km), natomiast w zimie wyszło 338 watogodzin na milę (1,6 km).
To różnica niecałych 20%, co dla użytkowników samochodów spalinowych będzie dużą różnicą. Ale czy na pewno? Zasięg, który pokazywała Tesla, spadał więc z 400 kilometrów do 335. Mimo, iż to wciąż dużo, wcześniejsze badania wskazywały na spadek nawet o około 40%.
Różnica minimalna
No dobrze, a jak to wygląda w silnikach benzynowych i typu Diesel? Według fueleconomy.gov samochody z jednostkami spalinowymi będą miały o około 15% większy apetyt na paliwo w mroźne dni.
Dla tych, którzy bardziej martwią się czasem ładowania, niż zasięgiem, YouTuber spędził tyle samo czasu przy ładowarce zarówno latem, jak i zimą. Pomogła mu w tym jednak dobra strategia. Częściej ładował baterię z niższych poziomów, co pozwoliło ograniczyć mu czas „stracony” na ładowanie.
KIEROWCO! ODBIERZ BON NA 120 PLN DO WYDANIA NA STACJACH BENZYNOWYCH
Każdy, kto ładuje urządzenia elektroniczne, takie jak telefon komórkowy, czy laptop wie, że im bateria jest pełniejsza, tym dłużej trwa ładowanie. Dlatego często producenci podają krótki czas ładowania do 80%, podczas gdy doładowanie do pełna zajmuje dłużej.