Wszyscy popełniamy błędy, ale chyba nikomu z nas nie zdarzyło się zrobić takiej serii! W ubiegły weekend miało miejsce zdarzenie, przy którym ciężko jest zachować spokój i obiektywne spojrzenie. Wiecie, jakie auta najczęściej pojawiają się na tego typu zlotach, prawda? Tłumy ludzi, zebrane przy dzikim zakręcie to też świetny pomysł. No i jeszcze ten golas i jego Fiat Punto! Jeden wielki dramat.
Fiat Punto poszedł nieco za szybko…
Do tej katastrofy doszło 4 października na jednym z najbardziej znanych odcinków drogi na obrzeżach Aten w Grecji. Trasa nazywa się Limanakia i słynie z aktywnych, prężnie działających wyścigów ulicznych. W zeszły weekend doszło tam właśnie do jednego z najbardziej szokujących wypadków w kraju w ciągu ostatnich kilkunastu lat. A wszystko sprawił ten Fiat Punto.
Popularność tego konkretnego odcinka nadmorskiej drogi jest faktycznie bardzo duża. Do tego stopnia, że ludzie parkują swoje samochody na określonych zakrętach i obserwują… No właśnie. Chciałoby się napisać „kierowców wyścigowych”, choć nawet wzięcie tego w cudzysłowie byłoby obrazą.
Obserwują pajaców w ich starych, niby-stuningowanych biednych samochodach. Każdemu z nich wydaje się, że jest drugim Vinem Dieslem i może robić na drodze, co mu się podoba. Otóż, nie! Do takich zabaw jest tor wyścigowy i wyścigi. A jeśli cię na to nie stać, to kup sobie konsolę i zostań w domu. Bo inaczej w końcu kogoś zabijesz. A Fiat Punto był już bardzo blisko, choć szczęśliwie tym razem nikt nie ucierpiał.
Szybki i biedny
Srebrny Fiat Grande Punto wjechał w ten zakręt bardzo optymistycznie. Goły i wesoły kierowca oczywiście stracił kontrolę nad swoim „bolidem” i uderzył w Forda Fiestę i motocykl, który jechał tuż za nią.
Według doniesień lokalnych mediów, nikt nie odniósł poważnych obrażeń w tej katastrofie. Szczerze mówiąc, brzmi to jak cud po obejrzeniu filmu nakręconego przez jednego z widzów. Wypadek był tak mocny, że przednie lewe koło dosłownie odpadło z Fiata.
Możemy naśmiewać się z golasa w Fiacie i was namawiamy do tego samego. Takie incydenty powinno się piętnować, a cała impreza naprawdę niewiele wspólnego ma z wyścigami. Słowa uznania należą się również setkom „kibiców”, którzy przychodzą na własne ryzyko oglądać ten „spektakl”. Naprawdę, nie tędy droga.