Nagranie z kamery umieszczonej na kasku motocyklisty pokazuje moment, w którym rowerzysta i kierowca jednoślad zderzyli się na jednym ze skrzyżowań w centrum miasta. Ten dziwny, niecodzienny wypadek budzi jednak wiele wątpliwości. Kto w tym przypadku zawinił?
Rowerzysta na czerwonym
Kilka chwil przed wypadkiem oglądamy motocyklistę korzystającego z Kawasaki Ninja 250 stojącego na światłach obok drugiego motocyklisty. Nagle po prawej stronie pojawia się facet na rowerze, przyspieszając na czerwonym świetle.
Niezadowolony motocyklista szybko rusza z miejsca, gdy tylko zapala się zielone światło, doganiając rowerzystę. Gdy dojeżdżają do drugiego zestawu świateł, rowerzysta skręca ze skrajnie prawego pasa, wjeżdżając na lewo, a następnie wraca do skrętu w prawo, Tym samym zajechał drogę motocykliście, powodując kolizję.
Kto jest winny?
Motocyklista następnie podjechał do rowerzysty, który spadł ze swojego jednośladu. Kierowca Kawasaki tłumaczy, że ten zajechał mu drogę, powodując wypadek. Rowerzysta z kolei twierdzi, że motocyklista nie mógł wyprzedzić go z prawej strony i to on jest odpowiedzialny za wypadek. Wspomniany wcześniej drugi motocyklista szybko dojeżdża do miejsca wypadku i jego zdaniem to również kolega na motocyklu zawinił.
Większość osób komentujących wideo na YouTube i innych forach obwinia rowerzystę, twierdząc, że zjechał na lewy pas, po czym bez sygnalizacji wrócił z powrotem na prawy pas. Zgadzasz się z tym twierdzeniem?