Podczas gdy większość europejskich krajów kontynuuje swoją wojnę przeciwko silnikom spalinowym, są też takie, które dopiero do niej dołączają. Trend jest jednak utrzymany i pokazuje tylko, że już wkrótce jazda silnikiem benzynowym lub typu Diesel po prostu nie będzie się dłużej opłacała.
Diesel i benzyna tylko dla nielicznych?
Komisja ds. samochodów elektrycznych w Danii od dawna stara się promować używanie ekologicznych samochodów. Ostatnie zalecenia rządu zawierały propozycje podwyżek cen benzyny i oleju napędowego, a także dotację dla właścicieli samochodów elektrycznych oraz ogólną opłatę drogową w wysokości 600 zł rocznie.
Zgodnie z pierwotnym planem komisja miała wydać zalecenia dotyczące obniżenia duńskich podatków. Wszystko po to, aby klienci mogli otrzymać więcej pieniędzy na zakup samochodu elektrycznego, co z kolei miałoby przełożyć się na mniejszą liczbę benzyn i Diesli na drogach.
Wszystko wskazuje na to, że Duńczycy będą musieli zapłacić za korzystanie z benzyny lub Diesla w zależności od tego, ile elektryków pojawi się na drogach.
Dodatkowy podatek za Diesla
Komisja stwierdziła, że od 2030 roku właściciel benzyny lub silnika typu Diesel będzie musiał zapłacić dodatkowe 240 zł podatku rocznie. Warunkiem będzie jednak pojawienie się 500 000 elektrycznych samochodów na drogach.
Ponadto, jeśli politycy będą dążyć jednak do zwiększenia tej liczby do 750 000 elektryków, dodatkowy koszt wzrośnie do 1375 zł rocznie. Milion samochodów elektrycznych podniesie podatek do 3528 zł rocznie.
To ogromna suma pieniędzy i wydaje się, że jeśli inne kraje podążą za Duńczykami, samochody spalinowe staną się towarem luksusowym. Kogo będzie stać na płacenie ponad 3000 zł rocznie tylko za to, że w swoim garażu trzyma „starego”, poczciwego ropniaka?
Nowa innowacyjna funkcja Google Maps dla użytkowników Androida. Kierowcy będą zachwyceni!