Unia Europejska nie próżnuje. Dopiero co weszły w życie nowe normy emisji spalin Euro 6d, a europosłowie już pracują nad kolejnymi, oznaczonymi Euro 7. Już wymogi „6d” wydają się być niemożliwe do spełnienia dla producentów, a Euro 7 ma zmniejszyć wpływ trujących gazów i spalin o kolejne 60-90%. Jest z tym jednak jeden duży problem. Diesel i benzyniak będzie dużo, dużo droższy.
Diesel i benzyna – będą kosmicznie drogie
Producenci próbują spełniać kolejne kuriozalne wymogi narzucane przez Unię Europejską. Dzięki temu wciąż możemy kupić w salonie nowy samochód z silnikiem benzynowym lub typu Diesel. To wszystko ma jednak swoją cenę.
Nowe samochody muszą być dostosowane do bardzo rygorystycznej normy emisji spalin Euro 6d. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że trzeba wydać ogromne sumy pieniędzy na dostosowanie swoich jednostek, albo… pójść w stronę hybryd.
Emisje spalin Euro 7, które mają wejść w życie w 2025 roku wydają się być niemożliwe do spełnienia – i to nawet przy nieograniczonym budżecie. Obcięcie szkodliwych substancji o kolejne 90% to co prawda gra warta świeczki, ale jakim kosztem?
Chcesz kupić? Kupuj teraz
Po 2025 roku najprawdopodobniej nikogo z nas nie będzie już stać na to, aby kupić sobie samochód z silnikiem typu Diesel lub benzynowym, o ile nie będzie miał na pokładzie hybrydy. Wtedy dużo łatwiej będzie producentom spełnić wymagania Unii Europejskiej.
Problem polega jednak na tym, że hybrydy są dużo droższe od swoich spalinowych odpowiedników. Przykładowo, Toyota Corolla w podstawowej wersji hybrydowej jest o ponad 25 000 zł droższa od swojego wyłącznie spalinowego odpowiednika. Czy ktoś z nas będzie chciał za to płacić?
A nawet jeśli producentom uda się znaleźć rozwiązanie problemu pt. „Euro 7”, pomyślcie tylko, ile kosztować będzie modyfikacja obecnych jednostek. Jeśli więc chcecie kupić nowy samochód z silnikiem benzynowym lub typu Diesel, najlepiej zróbcie to przed 2025 rokiem.