Szef Haasa Gunther Steiner odpowiedział rywalom, którzy krytykują model prowadzenia zespołu i zarzucają kopiowanie pomysłów Ferrari.
Kontrowersyjny sojusz
Steiner przekonuje, że krytyka spada na jego ekipę całkowicie niesłusznie. System kierowania teamem jaki obrali amerykanie szczególnie nie podoba się zespołom Renault, Williamsa i McLarena. Haas już od ubiegłego sezonu jest mocno krytykowany za sojusz z Ferrari. Amerykanie są zespołem, który zdecydował się kupować większość części w Maranello, aniżeli produkować je samemu, tak jak Williams czy Renault.
Dzięki takiemu rozwiązaniu zespół z Kannapolis dysponuje bardzo dobrym samochodem, który dodatkowo zbudowany został niewielkim nakładem kosztów. To najbardziej nie podoba się władzom Renault, które rzutem na taśmę wyrwało w 2018 roku Haasowi miejsce tuż za podium.
Haas gra fair play
Przez większość sezonu to jednak Haas znajdował się na czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Steiner nie ma zamiaru przejmować się negatywnymi komentarzami rywali i podkreśla, że zespół działa zawsze w granicach regulaminu i zasad fair play.
Gunther Steiner: Niech nie utrudniają nam życia, tylko podniosą własny poziom. Nikt nie przejmowałby się, gdybyśmy byli na dnie. Każdy byłby zadowolony. Wszyscy tego oczekują. Myśleli, że tak będzie, gdy wchodziliśmy do F1. Krytyka w ostatnich latach dotyka nas coraz bardziej, to idzie w parze z naszymi wynikami. Da się do tego przyzwyczaić po jakimś
czasie. Można z tym żyć i się nie przejmować. Niektórzy coś mówią, ale nie wiem co naprawdę mają na myśli. Oni sami tego nie wiedzą. To normalne, że ludzie nie rozumieją, dlaczego robimy tak dobrą robotę. Wolą powiedzieć, że my kopiujemy Ferrari. Reguły są jasne, wiadomo, co można zrobić i czego nie. My działamy zgodnie z przepisami. Nie obchodzi mnie, że ktoś mówi o nas coś złego.
Póki co w tym sezonie Haas spisuje się ponownie lepiej niż Renault. Amerykanie zgromadzili w dwóch wyścigach osiem punktów – o dwa więcej niż Francuzi. Prawdopodobnie dorobek punktowy Haasa byłby jeszcze większy, ale zespół często ma problemy w alei serwisowej.
Między innymi dlatego z pierwszym wyścigiem w Australii musiał pożegnać się Romain Grosjean. W aucie Francuza jeden z mechaników źle przykręcił koło, co w efekcie wykluczyło go z dalszej rywalizacji.