Przyszłość włoskiego Grand Prix na torze Monza jest bardzo niepewna, wszystko przez znaczący spadek sprzedaży biletów podczas imprez. Obecna umowa z obiektem ma wygasnąć po wyścigu w 2019 roku i istnieją obawy, że z powodu zbyt wysokich kosztów nie zostanie ona przedłużona.
Monza ma na swoim koncie najwięcej Grand Prix w historii Formuły 1, jako że tegoroczny wyścig jest 68. na tym torze. Spore problemy Ferrari, które ostatni tytuł w klasyfikacji konstruktorów wywalczyło 10 lat temu sprawiają, że zainteresowanie F1 w Italii spada z roku na rok.
Angelo Sticchi Damiani, prezes Automobile Club d’Italia: Rok temu Sebastian Vettel wyjechał na wakacje jako lider klasyfikacji mistrzostw świata, teraz musi gonić Lewisa Hamiltona. Moje życzenie jest dokładnym przeciwieństwem tego, co zdarzyło się rok temu, kiedy z Monzy zwycięsko wrócił Mercedes. Nadszedł czas, aby na swoim podwórku ponownie dominowało Ferrari. Zamknęliśmy zeszłoroczny wyścig z dużą stratą finansową, a budżet na rok 2018 również nie jest zbyt pokaźny. Za 4 lata tor obchodzi swoje stulecie. Nikt we Włoszech nie wyobraża sobie tego jubileuszu bez wyścigu F1.
Liberty Media, właściciele F1, cały czas mówią o chęci obniżenia kosztów organizacji wyścigów. Jeżeli w najbliższym czasie to nie nastąpi, to cały cykl najbardziej prestiżowych międzynarodowych wyścigów samochodowych może zostać poważnie zaburzony. Aktualnie pod dużym znakiem zapytania stoi również przyszłość GP Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Monza to najszybszy tor w mistrzostwach. Kierowcy Formuły 1 prowadzą tutaj bolid z maksymalnie otwartą przepustnicą przez około 76% czasu okrążenia, co pozwala na osiągnięcie prędkości do 360 km/h.