George Russell początkowo nic nie wspominał o tym jakie miał problemy na stracie wyścigu o Grand Prix Australii. Kierowca Williamsa dopiero po niemal dwóch tygodniach przyznał, że także miał ograniczone możliwości startu.
Jako pierwszy o kłopotach z obserwacją świateł startowych na torze Albert Park poinformował Robert Kubica, którego ”uratowały” pomocnicze światła zamontowane z boku. Z kolei Pierre Gasly wystartował kiedy zobaczył, że ruszają inni. Brytyjczyk z kolei musiał szukać… odbicia świateł startowych.
George Russell: Wjechałem na pole startowe, rozejrzałem się i zauważyłem, że nic nie widzę. W pewnym sensie narobiłem w spodnie. Patrzyłem dookoła i dostrzegłem odbicie świateł w oknach Paddock Club. Obserwując je, miałem głową odwróconą o 45 stopni. Wystartowałem okropnie, bo rozglądałem się parę sekund, następnie zobaczyłem, że pali się już piąty rząd świateł, a moja dłoń jest w złej pozycji. Na ostatnich polach w Melbourne tor trochę się obniża, więc skrzydło bolidu z przodu wydawało się być większe. Nie jestem pewien czy problemy będą na każdym torze. Dowiemy się w niedzielę, bo prawdopodobnie też będziemy na końcu stawki.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) zajęła się sprawą, ale jeszcze nie wiadomo, jak ją rozwiąże i czy zmiana pojawi się już na najbliższym Gran Prix Bahrajnu – co wcześniej zapowiadała.
Hit dnia! Mem wideo z Kubicą na oficjalnym profilu F1 podbija internet