Lewis Hamilton pewnie wygrał Grand Prix Japonii i już tylko kataklizm może odebrać mu piąty tytuł mistrza świata. Brytyjczyk wygrywając na Suzuce przed Bottasem i Verstappenem, po raz kolejny powiększył i tak już ogromną przewagę nad Sebastianem Vettelem.
W niedzielę kierowców na Suzuce przywitała piękna pogoda, która zdecydowanie różniła się od dwóch pierwszych dni weekendu wyścigowego, kiedy obfite opady deszczu na zmianę przeplatały się z mżawką. Tor był suchy, niebo bezchmurne, temperatura powietrza osiągnęła 29 stopni Celsjusza a tor rozgrzany był do 40 stopni. Idealne warunki do ścigania, co nieczęsto zdarza się na torze Suzuka.
Kierowcy Mercedesa od początku nie pozostawili rywalom złudzeń, która ekipa będzie rządzić na ostatniej prostej sezonu 2018. Hamilton i Bottas pewnie obronili swoje miejsca i spokojnie zmierzali po dublet. Sebastian Vettel po kolejnym błędzie swojego zespołu w kwalifikacjach rozpoczął wyścig dopiero z ósmego pola. Niemiec szybko poradził sobie z kierowcami Toro Rosso i błyskawicznie zaczął przepychać się do przodu na supermiękkich oponach. Jeszcze na pierwszym okrążeniu lider Ferrari uporał się z Romainem Grosjeanem i rozpoczął pogoń za zespołowym kolegą – Kimim Raikkonenem. Już na czwartym okrążeniu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Odpowiednie służby musiały posprzątać szczątki porozrzucane po torze przez Magnussena, który musiał przejechać niemal pełne okrążenie z pękniętą oponą, zanim dotarł do boksu. Zniszczone koło uszkodziło także część nadwozia.
Chwilę później mogliśmy podziwiać walkę Raikkonena z Verstappenem. Iceman chyba zapomniał jak twardym graczem jest Holender. Fin podjął próbę wyprzedzenia kierowcy Red Bulla w szykanie kończącej okrążenie. Zawodnik byków najpierw przestrzelił zakręt a następnie brutalnie wypchnął rywala z toru. Za swoją jazdę otrzymał od sędziów karę 5 sekund, ale nie wydawał się tym zbytnio przejęty. Pojedynek Raikkonena z Verstappenem wykorzystał Vettel, który wyprzedził swojego partnera zespołowego bez większych kontrowersji związanych z poleceniami zespołowymi.
Szczęście Ferrari i Sebastiana Vettela nie trwało jednak zbyt długo. Bolid Niemca był wyraźnie szybszy od Red Bulla, ale znany z agresywnej jazdy Holender kolejny raz potwierdził, że trzeba na niego uważać. Na najtrudniejszym zakręcie toru – Spoon, Vettel zaatakował po wewnętrznej, ale Holender nie zamierzał ułatwiać mu zadania i postanowił walczyć do końca. W efekcie tego starcia bolid prowadzony przez Niemca wykręcił piruet i Vettel kolejny raz musiał odrabiać straty – tym razem z samego końca stawki. Verstappen pojechał dalej a szanse lidera Scuderia Ferrari o piątym tytule mistrza świata były w tym momencie już czysto iluzoryczne. Sędziowie nie ukarali Holendra za ten manewr, ale kibice Ferrari z pewnością nie pozostawią na nim suchej nitki, gdyż po raz kolejny udowodnił, że nie ma dla niego znaczenia czy walczy z dublowanym kierowcą, czy z rywalem walczącym o tytuł mistrzowski.
Sebastian Vettel na 27 okrążeniu zmienił opony na miękkie, na których dojechał do końca wyścigu. Strategia Ferrari na jeden pit stop nie poprawiła sytuacji Niemca. Vettel na metę dojechał dopiero na szóstej pozycji, za kolegą z zespołu – Kimim Raikkonenem. Lewis Hamilton przez cały wyścig jechał przez nikogo niepokojony. Valtteri Bottas skutecznie blokował Maxa Verstappena i dojechał do mety na drugim miejscu. Co ciekawe, Holender pomimo kary zdołał wywalczyć w Grand Prix Japonii trzecie miejsce. Czwarty linię mety minął Daniel Ricciardo. Australijczyk nie miał łatwych kwalifikacji i do startu przystępował z odległej 15. pozycji.
Pewnie zmierzający po swój piąty tytuł w karierze – Lewis Hamilton nie miał problemu z wygraniem GP Japonii, mając za swoimi plecami Valtteriego Bottasa, który w końcówce twardo bronił się przed atakami ze strony Maksa Verstappena. Zawodnicy Toro Rosso przystępowali do zawodów ze świetnej 6 i 7 lokaty, a ich zespół po cichu liczył na pierwsze w tym roku podwójne punkty. Ostatecznie z tych planów nic nie wyszło, gdyż Gasly zakończył rywalizację na 11 miejscu, a Brendon Hartley był dopiero 13.
Stawkę zamknęli tradycyjnie kierowcy McLarena i Williamsa. Przed Formułą 1 teraz dwa tygodnie przerwy. Kolejne zawody sezonu 2019 odbędą się w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym roku na Circuit of the Americas najlepszy był Lewis Hamilton, który na podium stanął wspólnie z Sebastianem Vettelem i Kimim Raikkonenem.
POZ | KIEROWCA | ZESPÓŁ | CZAS |
---|---|---|---|
1 | Lewis Hamilton | Mercedes | 1h27m17.062s |
2 | Valtteri Bottas | Mercedes | 12.919s |
3 | Max Verstappen | Red Bull/Renault | 14.295s |
4 | Daniel Ricciardo | Red Bull/Renault | 19.495s |
5 | Kimi Raikkonen | Ferrari | 50.998s |
6 | Sebastian Vettel | Ferrari | 1m09.873s |
7 | Sergio Perez | Force India/Mercedes | 1m19.379s |
8 | Romain Grosjean | Haas/Ferrari | 1m27.198s |
9 | Esteban Ocon | Force India/Mercedes | 1m28.055s |
10 | Carlos Sainz | Renault | 1 Lap |
11 | Pierre Gasly | Toro Rosso/Honda | 1 Lap |
12 | Marcus Ericsson | Sauber/Ferrari | 1 Lap |
13 | Brendon Hartley | Toro Rosso/Honda | 1 Lap |
14 | Fernando Alonso | McLaren/Renault | 1 Lap |
15 | Stoffel Vandoorne | McLaren/Renault | 1 Lap |
16 | Sergey Sirotkin | Williams/Mercedes | 1 Lap |
17 | Lance Stroll | Williams/Mercedes | 1 Lap |
– | Charles Leclerc | Sauber/Ferrari | nie ukończył |
– | Nico Hulkenberg | Renault | nie ukończył |
– | Kevin Magnussen | Haas/Ferrari | nie ukończył |