Po kolejnym pechowym wyścigu, Daniel Ricciardo nie widzi sensu startu w dwóch kończących sezon Grand Prix. Frustracja Australijczyka sięgnęła zenitu a on sam mówi, że bolid jest… „przeklęty”.
Kierowca Red Bulla po świetniej jeździe wywalczył pole position podczas kwalifikacji do Grand Prix Meksyku, jednak kolejna awaria pozbawiła go nie tylko upragnionego podium, ale i punktów. Australijczyk nie ukończył aż sześciu wyścigów z powodu awarii pojazdu. Już początek nie ułożył się po jego myśli, po słabym starcie Ricciardo spadł na trzecie miejsce a na 8 okrążeń przed końcem rywalizacji musiał kolejny raz wycofać się na skutek awarii bolidu.
Po zakończeniu zmagań na torze Autódromo Hermanos Rodríguez, inżynierowie stajni z Milton Keynes potwierdzili, że kłęby dymu wydobywające się z samochodu 29-latka były następstwem problemów z hydrauliką. To już ósmy nieukończony wyścig Ricciardo w 2018 roku. Rozgoryczony zawodnik z Antypodów przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że zaistniała sytuacja jest nie do przyjęcia i już teraz chętnie oddałby fotel Pierrowi Gasly’emu, który zajmie jego miejsce w przyszłym sezonie.
Daniel Ricciardo, Red Bull: Ja już nawet nie jestem sfrustrowany, chodzi o to, że czuję bezradność we wszystkim co robię. W mojej sytuacji nie widzę sensu startu w kolejną niedzielę, nie widzę sensu dokończenia tego sezonu. Nie pamiętam kiedy miałem ostatnio „czysty” wyścig, albo weekend wyścigowy. Nie jestem człowiekiem przesądnym, ale… ten samochód jest przeklęty!
Do zakończenia sezonu Formuły 1 pozostały dwa wyścigi. 11 listopada zawodnicy rywalizować będą na legendarnym torze Interlagos w Brazylii, a dwa tygodnie później sezon 2018 zwieńczy wyścig o Grand Prix Abu Dhabi. Mistrzostwo świata już w Meksyku zapewnił sobie Lewis Hamilton.