Włodarze niemieckiej serii wyścigowej DTM stają przed ważnym wyzwaniem. Chcą oni bowiem, aby zmieniła się nazwa cyklu, co niekoniecznie spodoba się niemieckim kibicom. Ważną rolę ma tu odegrać Kubica.
Osoby odpowiedzialne za serię nie chcą, aby nosiła ona nadal nazwę Deutsche Tourenwagen Masters. Po pierwsze nie jest to już cykl niemiecki, bo wyścigi rozgrywają się w całej Europie. Dla przykładu w tym roku tylko cztery z dwunastu rund zostaną rozegrane w Niemczech. Reszta to m.in. Belgia, Rosja, Szwecja, czy Włochy.
Jeszcze do niedawna „deutsche” były marki samochodów. W DTM startowali bowiem Audi, Mercedes i BMW. Teraz natomiast Mercedesa już nie ma, a w serii startuje brytyjski Aston Martin. Cykl jest już zatem międzynarodowym i włodarze chcą, aby odzwierciedlała to jego nazwa.
Pojawia się jednak pewien problem – niemiecki kibic. On kocha nazwę DTM i jej zmiana mogłaby negatywnie wpłynąć na odbiór serii. Dlatego też włodarze zatrudnili nawet agencję, która ma wymyślić nową nazwę. Niestety, na razie takowej nie znaleziono i nie ma się co spodziewać, że nowa nazwa będzie obowiązywała w tym roku.
Nową nazwę serii wymaga m.in. kontrakt z Astonem Martinem. Brytyjski producent miał obiecane, że to się wydarzy. Zmiana może nastąpić potencjalnie na sezon 2021. Tutaj ogromną rolę może odgrywać Robert Kubica, który jako absolutna gwiazda serii może być twarzą kampanii marketingowej.