W czasach, w których nadal nie brakuje sceptyków samochodów elektrycznych, wciąż zdarzają się drobne wpadki, które utwierdzają niektórych w negatywnym nastawieniu do elektryfikacji.
Z tego punkt widzenia, wczoraj doszło wręcz do zabawnej sytuacji w kalifornijskim Fremont. Tamtejsza policja, która w swojej flocie ma elektryczną Teslę Model S 85. Prowadzący tego dnia służbę podjęli nią pościg za podejrzanym o zbrodnię kierowcą. Ponieśli jednak sromotną porażkę, ponieważ po 10 minutach samochód się… rozładował.
Powodem utraty energii nie była jednak jazda z maksymalną mocą. Policjanci z poprzedniej zmiany zapomnieli po prostu podłączyć radiowóz do „gniazdka”. Posterunek w Fremont ma niepisaną zasadę, która sugeruje, aby pozostawiać służbowe samochody zatankowane lub naładowane przynajmniej w połowie. Nie zmienia to jednak faktu, że gliniarze zaliczyli poważną wtopę w trakcie programu pilotażowego policyjnej Tesli.
Tymczasem bandycie udało się bezpiecznie zwiać. Jego samochód znaleziono później porzucony w pobliskim San Jose. Rzecznik Fremont Police zapewnia, że ten incydent nie zachwiał ich przekonaniem do słuszności posiadania elektrycznego radiowozu. Niestety takie wpadki sprawiają, że sceptycy EV być może jeszcze przez jakiś czas także nie będą rozważać choćby zmiany swoich poglądów.
Pamiętacie Teslę wystrzeloną przez Elona Muska w kosmos? Sprawdziliśmy gdzie jest teraz