Ci z was, których nie było jeszcze na świecie w czasach żelaznej kurtyny nie pamiętają czasów, kiedy Niemcy były podzielone na RFN i NRD. W tym drugim państwie pozostającym pod wpływami ZSRR powstawały produkty dość słabej jakości. Tak samo było z Trabantem. Normy jakości nie były tam tak rygorystycznie przestrzegane jak w RFN – strefie kontroli USA. Zobaczcie jak poprawiało się ten samochód na linii produkcyjnej. Śmieszne, ale prawdziwe.
Śmieszne, ale prawdziwe, czyli jakość made in NRD
Choć dzisiaj wydaje się to śmieszne to właśnie tak powstawały Trabanty. Coś nie pasowało to trzeba było to poprawić młotkiem. Tak prostowało się między innymi karoserię samochodu, ale nie tylko. Jakaś śruba nie dała się dokręcić to w ruch szedł młotek. Efekt tego był taki, że później auta te nagminnie się rozlatywały i psuły. Ludzie kupowali je i tak, bo nie mieli innego wyjścia.
To co dzisiaj wydaje się śmieszne, w czasach zimnej wojny było przygnębiającą rzeczywistością. Ludzie żyjący po prawej stronie żelaznej kurtyny nie mieli wyjścia, musieli w tym trwać. Na szczęście czasy się zmieniły i teraz mamy do wyboru szeroki wachlarz samochodów. Od tych tanich po droższe i lepiej wykonane. Auta nie rozpadają się jak konstrukcje z krajów demoludów. Choć po sieci krąży też współczesny film z fabryki Dacii, gdzie pracownicy na linii montażowej używają młotków. Zobacz poniżej.