Inżynier Volkswagena otrzymał surowszą niż się początkowo spodziewano karę za swój udział w aferze Dieselgate. James Liang, były inżynier niemieckiego producenta, a także jeden z głównych dyrektorów VW w Stanach Zjednoczonych, został pierwszym skazanym za udział w aferze Dieselgate.
63-letni Liang został skazany na 40 miesięcy więzienia oraz karę w wysokości 200 000 dolarów za swój udział w skandalu dotyczącym emisji spalin, który „ciągnie się” za niemieckim Volkswagenem od ponad 2 lat.
Jest on jednocześnie pierwszą skazaną osobą – nawiązując do słów The Detroit News. Liang miał pomagać w opracowaniu sposobu na oszukanie urządzeń mierzących emisje. Ponadto, miał on również wejść w układ z oskarżycielami, wyjawiając nieznane wcześniej szczegóły dotyczące afery.
– To bardzo mocna wiadomość, aby zostali sobie bezpiecznie w Niemczech i nigdzie się nie ruszali. Nie często za nieścisłości w korporacjach skazywane są pojedyncze osoby, więc mamy tu do czynienia z jedną z tego typu rzadkich sytuacji – przyznał Peter Henning, profesor prawa uniwersytetu Wayne State, a także były oskarżyciel federalny.
Wyrok jest jednak bardziej dotkliwy, niż sugerowali sami oskarżyciele – ci proponowali 3 lata więzienia i 20 000 dolarów kary. Jak czytamy w The Detroit News, osoby piastujące w przeszłości kierownicze stanowiska nie będą prawdopodobnie opuszczały terenu Niemiec, aby uniknąć podobnych przypadków.
– Oszustwa, jakie popełnił Volkswagen na amerykańskim konsumencie, były atakiem na podstawy naszego ekonomicznego systemu, który został zniszczony. Pańska wola współpracy i okazanie skruchy zostały odnotowane, jednak nie usprawiedliwiają one pańskiego działania – powiedział sędzia Sean Cox kierując swoje słowa do oskarżonego.
Tagi: dieselgate, więzienie, Volkswagen