Jeden z najważniejszych ludzi na świecie, prezydent USA Joe Biden, proponuje powrót do agresywnych standardów zużycia paliwa w ciągu najbliższych 5 lat. Ma to pomóc w walce ze zmianami klimatu. Nowe przepisy mają zostać ogłoszone już w przyszłym tygodniu. Zużycie paliwa będzie dużo niższe.
Wszystko po to, by walczyć o środowisko
Associated Press donosi, że proponowane przepisy Agencji Ochrony Środowiska (EPA) mają zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych w USA o połowę do 2030 roku. Zgodnie z propozycją EPA zacznie stosować nowe zasady ustalone przez Kalifornię w 2019 roku.
USA podpisała umowę z takimi producentami jak Ford, Volkswagen, Honda, BMW i Volvo. Wspólnie mają zwiększyć przebiegi, zmniejszyć zużycie paliwa i ograniczyć emisję o 3,7% rocznie.
Pod rządami Donalda Trumpa EPA spowolniła cięcia emisji w całym kraju do zaledwie 1,5% rocznie. To była duża „obniżka” w porównaniu do czasów Obamy, kiedy producenci musieli zmniejszyć zużycie paliwa rocznie o 5%, ale dopiero od 2021 roku.
Między Obamą a Trumpem
Najnowszy plan wymaga od producentów osiągnięcia średniego spalania 7,1 l/100 km dla całej floty. To pewien kompromis w porównaniu do planu Obamy (6,3 l/100 km), a Trumpa (8,1 l/100 km).
Te przepisy wejdą w życie w 2026 roku. A od tego czasu normy zużycia paliwa będą musiały maleć o 6-7 procent rocznie. Choć producenci samochodów twierdzą, że cele z czasów Obamy były zbyt agresywne, organizacje ekologiczne twierdzą inaczej.
Centrum Różnorodności Biologicznej dla New York Times: – Jesteśmy na klifie klimatycznym, a stawka jest zbyt wysoka, aby dążyć do zbyt wysokich wartości spalania.
Senator z Delawer, Tom Carper, który przewodzi Senackiej Komisji ds. Środowiska i Robot Publicznych, zaczął domagać się wprowadzenia przepisów całkowicie zakazujących sprzedaży samochodów spalinowych już od 2035 roku. Administracja Bidena zainwestowała również znaczne środki w rozbudowę infrastruktury EV. Ma to zachęcić około 40% amerykańskich kierowców do przesiadki na samochód elektryczny od 2030 roku.