Cała sprawa jest mocno kontrowersyjna. Atak gazem pieprzowym na motocyklistów to na pewno nie jest sposób na rozwiązanie problemu. Chociaż przez niektórych atakujący mężczyzna został okrzyknięty bohaterem.
Na początek ustalmy kilka faktów. Impreza odbywała się pod nazwą „moto street terror”. Z założenia nie brzmi to najbardziej przyjaźnie dla postronnej osoby. Motocyklistów było naprawdę wielu. Zablokowali drogę, mieli pozakrywane tablice rejestracyjne. Skąd wziął się ten atak?
Atak mężczyzny jest poniekąd odzwierciedleniem nastrojów społecznych, jakie panują w naszym kraju. Motocykliści nie mają zbyt dobrej opinii. Jest dokładnie odwrotnie. Mężczyzna na pewno wiedział, że przejazd będzie odbywał się dokładnie tą trasą. Był przygotowany. W plecaku miał dużą butelkę gazu pieprzowego, a przed atakiem ustawił kamerkę, żeby wszystko nagrywała.
W pewnej chwili mężczyzna po prostu ruszył i zaczął psikać gazem po motocyklistach. O dziwo w komentarzach pod nagraniem większość trzyma stronę atakującego. – Rakowisko na tych motorach sam lubię moto, ale zablokowali drogę debile i jeszcze te zasłanianie tablic żałosne – pisze Szogunista. – Chcieliście „street terror” to sterroryzował – dodał Gutek.
Często pojawiał się argument o pozakrywanych tablicach i o tym, że dla niektórych mężczyzna jest wręcz bohaterem. Takie właśnie jest postrzeganie motocyklistów. Czy słusznie? Oceńcie sami.