Poniedziałek nie był najszczęśliwszy dla kilku sportowców Tokio 2020, którzy przez błędy lub najzwyczajniej w świecie głupotę mogli odnieść poważne kontuzje. Na szczęście skończyło się jedynie na potłuczeniach.
Wbiegł pod same koła faworyta Tokio 2020
Na Igrzyskach Olimpijskich poza kolarstwem szosowym oraz górskim możemy śledzić rywalizację wśród zawodników korzystających z BMX. Jedną z dyscyplin jest wyścig na specjalnie przygotowanym torze, gdzie każdy najmniejszy detal decyduje o wygranej lub porażce.
Poniedziałek był dniem treningów dla zawodników i niewiele brakowało, a już wczoraj rywalizację zakończyłby jeden z faworytów. Holender Niek Kimmann na jednym z przejazdów potrącił sędziego, który chciał przebiec na drugą stronę toru. Na nieszczęście oficjela zrobił to tuż przed nadjeżdżającymi zawodnikami i wylądował pod kołem Holendra.
Czytaj też: Mamy medal w Tokio 2020 dla Polki? Rajdy mają w tym swój udział!
– Tak to się stało dzisiaj. Uderzyłem w sędziego, który chciał przejść przez tor. Mam nadzieję, ze jest z nim w porządku. Mnie boli kolano, ale zrobię co w mojej mocy, by być gotowym na czwartek! Dziękuję wszystkim za wiadomości – napisał Holender, który doznał drobnego złamania kolana.
So this is what happened today. 💣 Hit an official that wanted to cross the 2nd straight. Hope the official is O.K. My knee is sore, but will do my best to be ready for Thursday! Thanks everyone for the messages, appreciate it! ❤️ pic.twitter.com/QOdJ2r0usT
— Niek Kimmann (@niekkimmann) July 26, 2021
Faworyt Tokio 2020 nie zauważył przeszkody
Wczoraj problemy miał również jeden z faworytów wyścigu MTB: Holender Mathieu van der Poel. Zawodnik na jednym ze skoków ze skał był zaskoczony brakiem ustawionej podczas rekonesansu belki bezpieczeństwa i zaliczył poważną kraskę. Mimo bólu zawodnik wrócił na rower i próbował gonić najlepszych, ale odniesione obrażenia nie pozwoliły mu na dojechanie do mety.
W środę Fuji International Speedway
Jutro do rywalizacji powrócą kolarze i kolarki szosowe. Główną areną zmagań w jeździe indywidualnej na czas będzie tor Fuji International Speedway.
Japoński obiekt otworzono w 1965 roku, a jego pętla mierzy 4563 metry. Pierwszy raz stawka Formuły 1 gościła na nim w 1976 roku. Najlepszy za kierownicą Lotusa był Mario Andretti. Rok później zwycięskiego szampana pił James Hunt, który prowadził McLarena. Na powrót najlepszych na świecie trzeba było poczekać do 2007 roku. Wówczas za kierownicą McLarena najlepszy był Lewis Hamilton. Ostatnie GP Japonii pod górą Fuji odbyło się w 2008 roku. Wygrał je kierowca Renault: Fernando Alonso. Rekordzistą toru jest Felipe Massa, który w 2008 roku za kierownicą Ferrari F2008 uzyskał czas 1:18,426.
W przeszłości na torze mogliśmy podziwiać również popisy Roberta Kubicy. Polak w pierwszym starcie w barwach BMW Sauber był siódmy. Do historii przeszedł jego fantastyczny pojedynek z Felipe Massą. Rok później stanął na drugim stopniu podium. Do zwycięzcy stracił 5,283 sekundy.