Motocyklista, wyprzedzanie – to dwa słowa klucze w całej tej sytuacji. Zawsze się zastanawiamy, po co ci ludzie to robią? Czy aż tak bardzo brakuje im instynktu samozachowawczego? Przecież droga to nie tor wyścigowy.
Tutaj całe nagranie jest stosunkowo krótkie, ale zarazem pokazuje całą prawdę. Motocyklista oczywiście musi jechać tyle, ile „fabryka dała”. Wyprzedzanie na ciągłej, z wysepkami po drodze? Jaki to jest dla niego problem? No niestety, jak widzimy na załączonym obrazku, żaden problem.
Mężczyzna się nie zmieścił z manewrem i co? I najechał na krawężnik wysepki, która znajdowała się na pasie oddzielającym dwa przeciwległe pasy ruchu. W tym momencie wyleciał w powietrze jak na skoczni. Opanowanie tego skoku po lądowaniu nie było już oczywiście możliwe, więc poleciał po drodze i na znak.
Adrenalina zadziałała natychmiast. Mężczyzna zerwał się na nogi i pobiegł w kierunku motocykla. Ewidentnie zależało mu na tym, aby jak najszybciej zniknąć z miejsca zdarzenia. No cóż, jak to mówili internauci – spadnie adrenalina, zacznie boleć… Ale wyglądało to trochę jak oszukać przeznaczenie, przyznajcie sami.