Kręcenie bączków na hotelowym parkingu, czy w jakimkolwiek innym miejscu, nigdy nie jest dobrym pomysłem. No chyba, że na torze wyścigowym, czy zamkniętym odcinku drogi. Ale Robert Kubica był innego zdania. Mężczyzna nie chciał się zatrzymać i ostatecznie trafił do aresztu.
Amerykański Robert Kubica trafił do aresztu
Do niecodziennej sytuacji doszło w amerykańskiej miejscowości Tulsa, a poinformowała o niej policja na swoim Facebooku. Post już został opanowany przez polskich fanów kierowcy F1. Musicie przyznać, że zbieżność nazwisk i akcja, za którą Robert Kubica został zatrzymany, jest naprawdę zabawna.
19 lipca policja została wezwana do hotelu Western Inn za napaść z użyciem niebezpiecznej broni. W tym przypadku był nią samochód.
Kierownik hotelu powiedział, że mężczyzna jeździł po parkingu, robiąc bączki z dużą prędkością, powodując pisk opon i przeszkadzając hotelowym gościom. Ale co tu się dziwić? Wyobraźcie sobie, gdybyście to wy nazywali się Robert Kubica. Też chcielibyście popisywać się swoimi umiejętnościami, prawda?
Teraz odpowie przed sądem
Gdy kierownik nakazał mężczyźnie odjechać z parkingu, ten postanowił kontynuować swoją szaleńczą jazdę. Objechał parking jeszcze raz i próbował przejechać kierownika. Na szczęście ten odskoczył, a wariujący za kierownicą mężczyzna niemal uderzył w zaparkowane samochody.
Policja przyjechała na miejsce chwilę poźniej i aresztowała kierowcę, który zaparkował swój samochód po… drugiej stronie ulicy. Teraz mężczyzna będzie musiał stanąć przed sądem i odpowiedzieć za swoje wybryki.
Domyślamy się jednak, że sąd nie uzna tłumaczenia, że „nazywam się Robert Kubica”.