Nikogo nie dziwi chyba fakt, że pod plakietką Skody na jej silnikach widnieje logo Volkswagena. Podobnie jest w przypadku SEAT-a, który jest własnością niemieckiego koncernu. Jednak sukces czeskiej i hiszpańskiej marki sprawia, że klienci coraz częściej wybierają ich auta, kosztem Volkswagena.
Czy Skoda i SEAT za dużo sobie pozwalają?
Nowy szef marki VW (nie mylić z koncernem), Ralf Brandstaetter nie będzie już biernie przyglądał się jak Skoda i SEAT rośnie w siłę kosztem Volkswagena. Technologie opracowane i sfinansowane z budżetu brandu z Wolfsburga, są potem wykorzystywane siostrzane marki. Zwłaszcza w przypadku Skody jest to nieco strzał w kolano, bowiem Czesi oferują zazwyczaj to samo, ale w niższej cenie. Nie inaczej kwestia wygląda w przypadku SEAT-a oraz Cupry.
Ralf Brandstaetter jest także uznawany za konkurenta szefa koncernu Herberta Diessa, któremu zresztą odebrał kierowanie marką. Teraz przeforsował swój pomysł nad kontrolowaniem tego, czy marki za bardzo nie konkurują ze sobą. Herbert Diess chciał powołać dyrektorów operacyjnych ds. marek premium oraz wolumenowych. To oznaczałoby, że szef marki VW miałby nad sobą dyrektora spoza zarządu koncernu. Ralf Brandstaetter nie zgodził się na to i dostał poparcie do swojej wizji.
Kto kim będzie rządził?
Koncepcja z dyrektorami operacyjnymi upadła i w konsekwencji to szef Ralf Brandstaetter będzie nadzorował działania Skody i SEAT-a. Podobną rolę otrzyma szef Audi, Markus Deusmann, który będzie trzymał w ryzach Bentleya i Lamborghini. Z kolei Oliver Blume oprócz kierowania Porsche, będzie odpowiedzialny za właściwe skrojenie oferty Bugatti. Taka hierarchia ma uzdrowić wewnętrzną rywalizację marek, przed którymi jest wymagający czas elektryfikacji branży samochodowej. Pojawiają się głosy czy taki ruch nie zahamuje ambitnych planów Skody, która mocno wzrasta nie tylko w Europie.