Jak zwykle w takich sytuacjach potencjalnych winnych zagrożenia jest co najmniej kilku. I nie do końca potrafimy powiedzieć kto jest bardziej winny. Awaryjne hamowanie uratowało tu sytuację. Ale policja też się chyba nie popisała.
Droga z dwoma pasami ruchu w jedną stronę, idealne warunki, można sobie spokojnie jechać. Dwa samochody wyprzedzają tira i nagle zaczyna się dziać. Awaryjne hamowanie, tańczące samochody – niemal doszło do potężnego wypadku. Co w tym miejscu robiła policja?
OK – wszyscy doskonale wiemy, co w tym miejscu robiła policja. Pytanie, czy na pewno powinna to robić? Policjantka jak gdyby nigdy nic, ot tak stoi sobie przy szybszym, lewym pasie, na białej linii pasa ruchu i zatrzymuje auta. Samo miejsce na kontrolę jest co najmniej kontrowersyjne. Ale ściąganie aut na pobocze lizakiem w takim miejscu? Przecież to jest jakiś absurd.
Więc co – jeden kierowca musiał gwałtownie zahamować z lewego pasa, aby zatrzymać się przy pani policjant. Drugi, ten za nim, musiał ratować się awaryjnym hamowaniem podczas manewru wyprzedzania. Koniec końców nikomu nic się tu nie stało, ale chyba każda ze stron powinna przemyśleć swoje zachowanie. Zresztą, drugi kierowca rozważa złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa na ten patrol… I wcale nie jest powiedziane, że nie będzie z tego afery.