Od dłuższego czasu po sieci krążą szokujące nagrania, na których widać co to znaczy rozbiegany Diesel. Samochód nagle staje w gęstych kłębach dymu aż w końcu jednostka napędowa ulega samodestrukcji. Przerażeni kierowcy często pytają – czy to samo może stać się w silniku benzynowym?
Dla osób znających motoryzację od technicznej strony to pytanie z pewnością jest niewyobrażalnie laickie. Odpowiedź na nie jest banalna, o ile właśnie rozumie się podstawowe silnikowe technikalia. Pamiętajmy jednak, że nie ma głupich pytań, zwłaszcza że samochodami nie jeżdżą tylko pasjonaci. Dla wielu osób jest to urządzenie, którego zasady działania nieszczególnie ich obchodzą.
Dlaczego Diesel może się rozbiegać?
Żeby to zrozumieć najpierw w uproszczony sposób poznajmy jak działa Diesel. Silnik wysokoprężny uzyskuje zapłon poprzez podanie do cylindra oleju napędowego, który w kontakcie z powietrzem o wysokim ciśnieniu i temperaturze wybucha. W przypadku zimnego silnika w uzyskaniu odpowiedniej temperatury pomagają świece zapłonowe, ale gdy ta jest osiągnięta, wystarczy podawać olej. Wówczas wszystko spala się samoczynnie i… w tym problem. Rozgrzany Diesel potrafi bowiem spalać nie tylko olej napędowy, ale też przykładowo silnikowy.
Jego śladowe ilości mają prawo się zresztą tam dostawać, jeśli jednostka ma turbosprężarkę, bo olej smaruje także jej elementy. Oczywiście uszczelniacze olejowe w turbo nie powinny do tego dopuścić, ale z czasem szczelność ulega pogorszeniu. Wtedy istnieje ryzyko, że po wyłączeniu silnika, do kolektora dolotowego trafi olej z turbiny, a ten samoczynnie ulegnie zapłonowi. Wtedy turbosprężarka bezwarunkowo poda więcej powietrza i wycieknie kolejna dawka oleju. Obroty zaczną się zwiększać aż nie zostanie zużyty cały olej, a silnik się nie zatrze na amen.
Czy silnik benzynowy też może się rozbiegać?
W przypadku jednostek napędzanych benzyną bezołowiową schemat działania jest nieco inny. Tam oprócz mieszanki paliwowo-powietrznej konieczna jest iskra ze świecy zapłonowej. Ta nie pojawi się, jeśli silnik będzie wyłączony. Zatem nawet jeśli olej dostanie się do komory spalania to zapłon nie dokona się samoczynnie jak w silniku Diesla. Z tego względu w jednostce benzynowej nie może dojść do rozbiegania silnika. Taka sytuacja dotyczy wyłącznie „ropniaków” i to najczęściej z turbo, co dziś jest i tak standardem.
Czy w przypadku Diesla można jakoś uratować silnik? Tak, choć wiążą się z tym konsekwencje. Jeśli po wyłączeniu auta zauważymy to zjawisko najlepiej natychmiast wcisnąć sprzęgło, wrzucić możliwie wysoki bieg (np. piątkę) i wysprzęglić. Skrzynia powinna zahamować silnik, ale najpewniej uszkodzeniu ulegnie sprzęgło lub dwumasa. Wciąż jest to mniejsze zło niż zajechanie silnika. Niektórzy doradzają zatkanie dolotu powietrza, ale należy uważać, bo ten będzie mocno rozgrzany (więc nie ręką!) i upłynie na to czas. Odblokowanie zamka pokrywy silnika, wyjście z auta, dojście do maski, znalezienie wlotu powietrza (być może w kłębach dymu) i przedmiotu, którym odetniemy jego dopływ. W tym czasie silnik może się zatrzeć.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Z tego względu należy pamiętać o „słuchaniu” turbiny i obserwowaniu zmian w wydajności silnika. Jeśli coś zaczęło hałasować lub działać inaczej, lepiej to sprawdzić. Do rozbiegania nie musi zresztą doprowadzić usterka w turbosprężarce. Olej może wyciec także przez filtr DPF i innymi drogami. Diesel może i pozwala zaoszczędzić w wydatkach na paliwo, ale niewłaściwa eksploatacja i brak przeglądów może wpędzić w potężne koszty. Cóż, nie ma silników idealnych.