Czy zatrzymywanie w Polsce naszego prawo jazdy przez władze jest legalne? Już wcześniej w tej kwestii było wiele kontrowersji, a te z dnia na dzień narastają. Wszystko wskazuje bowiem na to, że zatrzymywanie uprawnień na mocy decyzji starosty, gdy kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość, jest niekonstytucyjne.
Prawo jazdy moje czy nie moje
W tej kwestii swój sprzeciw wyraził także Rzecznik Prawo Obywatelskich, który zresztą nie po raz pierwszy interweniuje w tej sprawie. Kwestionuje on automatyzm takich decyzji na podstawie niezweryfikowanych ustaleń policji. Do tego bez wyjaśniania przez starostę, czy w ogóle doszło do wykroczenia i kto był jego sprawcą.
Zauważa się tutaj kilka bardzo istotnych czynników. Chodzi m.in. o kwestię braku możliwości odwołania się, a także fakt, iż radary mogły podać błędny odczyt i to, że starosta na podstawie zdjęcia nie ma prawa wiedzieć kto prowadził pojazd. Kontrowersji zatem jest bardzo wiele.
W tej sprawie interweniuje także I prezes Sądu Najwyższego, która miesiąc temu złożyła wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów ustawy o kierujących pojazdami. Sprawa zatem nabiera coraz większego rozmachu i rozgłosu. To może tylko zadziałać z korzyścią dla wszystkich kierowców, którzy znajdą się w podobnej sytuacji.
Będą zmiany?
Obecnie wyłącznym dowodem na przekroczenie dopuszczalnej prędkości jest informacja organu kontroli ruchu drogowego. Okazuje się, że nie jest to wystarczający dowód do tego, aby można było w taki sposób traktować daną osobę. Pod tym względem muszą zostać wprowadzone zmiany.
Jeżeli to się nie zmieni może dojść do sytuacji, że kierowcy będą żądali odszkodowania od Skarbu Państwa. Wtedy bez wątpienia sytuacja byłaby lekko mówiąc dziwna i nietypowa. Niestety tak obecnie wygląda sytuacje ze źle skonstruowanymi przepisami.