Czy instytucja odebrania dokumentu prawo jazdy cokolwiek zmienia? W sensie, oprócz tego, że fizycznie nie posiadasz dokumentu? No bo przecież wychodzi na to, że dalej wolno sobie jeździć i robić co się nam podoba.
Odebrali prawo jazdy? No i co z tego? Z takiego założenia wychodzi zdecydowana większość osób, który odebrane zostaną uprawnienia. Jeżdżą dalej, no bo niby dlaczego mieliby tego nie robić? Sytuacja jest chora, sytuacja jest patologiczna. I nie za bardzo znajduję odpowiedź na pytanie, jak to zmienić?
Prawo stanowi, że prawo jazdy można w naszym kraju stracić m.in. za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym, czy też jazdę pod wpływem alkoholu. Ale ludzie, którzy stracą uprawnienia i tak jeżdżą. „Interia” przytoczyła przykład pewnego jegomościa. Usłyszał on łącznie 9 wyroków.
Tak – odebrali mu prawko i to był pierwszy wyrok. Potem usłyszał kolejne, bo oczywiście jeździł dalej. Za 8 razem niby dostał w końcu karę pozbawienia wolności, ale w formie dozoru elektronicznego. I tym razem jeździł dalej. Podsumowując, sądy nic sobie z tego nie robiły, chociaż mieliśmy do czynienia z recydywą. Dopiero 9 wyrok stanowił o tym, że mężczyzna poszedł za kraty na 1 rok i 2 miesiące. Co zrobi po wyjściu? Kto wie… może znowu będzie jeździł.
I co teraz?
To nie jest wyjątek – takich sytuacji było o wiele więcej. No bo zobaczcie – z jednej strony, co zrobić z takim człowiekiem? Powiedzmy z takim, który notorycznie przekroczą tą prędkość, ale nigdy nie jechał pod wpływem alkoholu, ani nie spowodował wypadku? Od razu wsadzać do więzienia? No nie. Więc co robić? Prace społeczne? Nie, to też nie działa. Jak odstraszyć ludzi, aby rzeczywiście się bali?
Może kwestią jest odpowiednia wysokość mandatów? Może tego się ktoś wystraszy? OK – przepisy zostają takie, jakie są. Odbierają ci prawo jazdy. Powiedzmy, że odważysz się znów wsiąść za kółko. Jeśli cię złapią, to płacisz najwyższy możliwy mandat razy pięć. Czyli 2500 zł. Jeśli kolejny raz pojedziesz i znowu cię złapią, znowu razy pięć, czyli już 12 500 zł. Za trzecim razem wchodzi recydywa oznaczająca konfiskatę pojazdu. Kolejne przestępstwo – więzienie.
Bo czego ludzie boją się najbardziej? Nie wyroków, które nic nie znaczą. Takich, które kompletnie nic dla niech nie oznaczają. Boją się, że stracą pieniądze. Że nie starczy im do dziesiątego, że nie będzie co zjeść. A jak nie będziesz miał pieniędzy, to wejdzie smutny pan i zabierze ci telewizor, komputer itd. Boją się utraty pieniędzy i więzienia. Nie udawajmy, że to jest jakieś przestępstwo mniejszej kategorii, że można do tego łagodnie podchodzić. Jeśli ktoś nie rozumie przepisów i nie potrafi ich przestrzegać, to zasługuje na karę. Nie od razu, nie za pierwszym razem. Ale jeśli robisz to notorycznie, to sam jesteś sobie winny.