Coraz więcej informacji wiadomo w kwestii strefy czystego transportu, która w Polsce niebawem stanie się standardem. Tym razem wiadomo już, na co miasta będą mogły przeznaczyć pieniądze z naszych mandatów czy po prostu płatności za wjazd. Diesel, benzyna czy LPG niespełniające norm, będą… inwestycją.
Stary diesel to… dobry pieniądz
Tam, gdzie pojawią się strefy czystego transportu na kierowców będą czekały opłaty. Oczywiście nie na wszystkich, ale nie oszukujmy się – mało kto ma elektryka, czy pojazd spełniający odpowiednie normy. Dlatego też każdy kto będzie chciał wjechać w STC będzie musiał zapłacić za każdą godzinę maksymalnie 2,50 zł. W grę wchodzi również miesięczny abonament 500 zł dla osób zainteresowanych.
Tutaj duże znaki zapytania budziło to, na co te pieniądze zostaną przeznaczone. Jak się okazuje nie na program 500+, czy łatanie dziury budżetowej, jak wielu mówiło. W grę będzie wchodziło wyłącznie sześć możliwości i tylko w taki sposób dany samochód będzie mógł wydać te pieniądze.
A mowa o oznakowania strefy czystego transportu, zakupu autobusów zeroemisyjnych, tramwajów lub innych eko środków transportu zbiorowego. Miasta będą mogły również zainwestować w program budowy sieci połączeń rowerów elektrycznych bądź pokrycia kosztów analiz związanych z czystością powietrza w mieście. Ciężko jest tutaj do czegoś się doczepić.
Kiedy w końcu powstaną strefy czystego transportu
Temat tak naprawdę jest mocno wałkowany od ponad pół roku i doczekał się wielu zmian. Wciąż jednak trwają nad nim pracę i wygląda na to, że zanim się pojawi czeka go długa droga legislacyjna. A to może sprawić, że doczekamy się jeszcze wielu zaskakujących zmian.
A te już niejednokrotnie budziły kontrowersje, dlatego też nastawienie do stref budzi pewien niepokój. W oczach kierowców choć wydają się one potrzebne, to jednak wiele zależy od tego jak podejdzie do tematu rząd.