Tesla i jej autopilot budzą ogromne kontrowersje od lat. Tym razem pojazd właśnie w takim trybie wyleciał z drogi i uderzył w drzewo, po czym stanął w płomieniach. Niestety, pasażerowie nie mieli szans.
Nie do końca wiadomo, co wydarzyło się w tej sytuacji. Tesla jechała w trybie autopilota. Jak informowała policja, samochód poruszał się z dużą prędkością i zwyczajnie nie skręcił w zakręcie. Reszty można się już niestety domyśleć. Zdarzenie w Spring, w Teksasie, zakończyło się wielką tragedią.
Samochód wyjechał z drogi i uderzył w drzewo. Uderzenie doprowadziło do pożaru samochodu. A jak wiadomo, pożar przy samochodzie elektrycznym to sytuacja skrajnie niebezpieczna. Strażacy gasili auto aż 4 godziny! Jak informuje „WP” – przy próbie kontaktu z Teslą, straż pożarna i policja nie otrzymały żadnych wskazówek co do gaszenia pożaru.
Two men dead after fiery crash in Tesla Model S.
“[Investigators] are 100-percent certain that no one was in the driver seat driving that vehicle at the time of impact,” Harris County Precinct 4 Constable Mark Herman said. “They are positive.” #KHOU11 https://t.co/q57qfIXT4f pic.twitter.com/eQMwpSMLt2
— Matt Dougherty (@MattKHOU) April 18, 2021
Z komunikatu policji wiadomo, że jeden mężczyzna siedział na fotelu pasażera, drugi natomiast znajdował się na tylnej kanapie. Panowie postanowili więc w 100% zaufać autopilotowi i kompletnie nie kontrolowali tego, co dzieje się z autem. Niestety, obaj zginęli.