Nowy samochód kupiony w salonie traci na wartości właściwie w tej samej sekundzie, w której wyjeżdżamy nim na drogę. To fakt, o którym wie niemal każdy. Ale na samochodach można także zarabiać, co pokazuje poniższy przykład. Trzeba tylko wiedzieć, w co zainwestować.
Za zwykły samochód też można zarobić!
Nie jest prawdą, że inwestycją może być tylko ekskluzywny, sportowy samochód typu Ferrari, czy Porsche. Co więcej, bardzo często na „zwrot” z inwestycji w tego typu samochody musimy czekać długimi latami. A przecież są jeszcze koszty ubezpieczenia, serwisu itp.
Stosunkowo zwykłe samochody mogą być równie dobrą, a może nawet lepszą inwestycją. Samochód, który widzimy na poniższych zdjęciach to Honda S2000. W 2016 roku został wystawiony na aukcji Bring A Trailer z przebiegiem mniejszym niż 1500 kilometrów za 29 388 dolarów (110 000 zł).
Wtedy mogło się wydawać, że to duża kwota. Samochód miał przecież prawie 15 lat, a cena nie różniła się wiele od tej, którą ktoś zapłacił bezpośrednio w salonie. Tegoroczna aukcja stawia jednak ją w zupełnie innym świetle.
Ogromny zysk w 5 lat
Dokładnie tem sam samochód, wciąż prawie taki sam (przybyło mu 100 kilometrów na liczniku), został sprzedany za… 47 750 dolarów (183 000 zł). Innymi słowy, były właściciel zarobił na nim 73 000 zł w trakcie 5 lat. To daje wynik w postaci 1200 zł/miesiąc. Nieźle, prawda?
Samochód podrożał więc o całe 60% w ciągu 5 lat. Oczywiście, gdyby właściciel jeździł nim, a nie trzymał pod kocem, wzrost nie byłby tak imponujący. Co ciekawe, 5 lat temu za te same pieniądze mógł kupić na przykład nową Skodę Octavię…
Zarabianie na samochodach nie jest więc tylko grą dla najbogatszych. Wymaga jednak poczucia celu, spojrzenia na rynek i z pewnością odrobiny szczęścia. Ale niekoniecznie dużego kapitału.