To miała być tylko rutynowa kontrola ciągnika siodłowego z naczepą przez ITD na starym przejściu granicznym z Litwą w Budzisku. Okazało się jednak, że była to taka kontrola, że nie tylko na bardzo długo zapamięta ją kierowca, ale i sami inspektorzy. Musieli oni bowiem wystawić aż 9 mandatów kierowcy, co jest rzeczą dość niebywałą.
ITD sypało mandatami
Postawa samego mężczyzny pozostawiała wiele do życzenia, bowiem przyjął on taktykę na sklerozę. Z tego też powodu nie zalogował w tachografie swojej karty, lecz innego kierowcy. Przyznał, że zapomniał swojej, bowiem został ją w domu.
Pomijając, że nie była to jego karta inspektorzy sprawdzili ją, ale pozostawiała ona wiele do życzenia. Analizując ją stwierdzono serię naruszeń, a w tym m.in. skrócenie wymaganego skróconego okresu odpoczynku dziennego i przekroczenie maksymalnego czasu prowadzenia pojazdu bez przerwy.
Gdy wyszło szydło z worka i nie było zbyt kolorowo, wówczas kierowca przypomniał sobie, że przecież spakował swoją kartę do plecaka. Niewiele mu to jednak pomogło, a wręcz jeszcze bardziej zaszkodziło. Finał był taki, że łączna suma z dziewięciu mandatów wyniosła 3,8 tys. złotych.
Przedsiębiorcy też się oberwie
ITD nakazało przedsiębiorcy wpłatę 6,4 tys. zł, na poczet przyszłej kary. Z kolei karta kierowcy nieobecnego podczas kontroli drogowej została zatrzymana.